Na cztery i pół roku więzienia Sąd Apelacyjny w Katowicach skazał Andrzeja K. za dokonanie blisko stu nielegalnych aborcji. Ginekolog z Rybnika odpowiadał również za poświadczenie nieprawdy w dokumentacji i wystawianie lewych zwolnień lekarskich. Wyrok jest prawomocny.
Jak ustalili śledczy, do nielegalnych zabiegów w gabinecie Andrzeja K. dochodziło od 2001 r. Śledztwo w tej sprawie wszczęto w 2007 r. po doniesieniu partnera jednej z kobiet, która u K. usunęła ciążę.
Lewe zabiegi i zwolnienia
Lekarz usłyszał łącznie ponad 160 zarzutów, 102 z nich dotyczyło nielegalnego przerwania ciąży. Andrzeja K. oskarżono również o poświadczanie nieprawdy w dokumentacji medycznej i dokumentach stanowiących podstawę wypłaty zasiłku chorobowego. Chodziło o lewe zwolnienia lekarskie wystawiane głównie górnikom z kopalni Chwałowice. 28 z nich, sądzonych osobno, zostało za to prawomocnie skazanych. Według zaświadczeń podpisywanych przez K. wszyscy cierpieli na kolkę nerkową.
"Jestem niewinny"
Andrzej K. nie przyznał się do winy i zaprzeczył, aby kiedykolwiek dokonywał nielegalnych aborcji. Oskarżony, jeszcze w trakcie procesu przekonywał sąd, że w swoim gabinecie dokonywał innego zabiegu polegającego na usuwaniu martwych płodów.
Jestem zbulwersowany tą sprawą od samego początku - oświadczył oskarżony i powiedział, że w polskim systemie prawnym sprawstwo trzeba udowodnić, a nie uprawdopodobnić. Nie było dowodu wówczas, nie ma teraz i nie będzie nigdy, bo nie dokonałem żadnej aborcji. To są bajki lekarz
- Jestem zbulwersowany tą sprawą od samego początku - oświadczył oskarżony i powiedział, że w polskim systemie prawnym sprawstwo trzeba udowodnić, a nie uprawdopodobnić. Nie było dowodu wówczas, nie ma teraz i nie będzie nigdy, bo nie dokonałem żadnej aborcji. To są bajki - oświadczył oskarżony. Dodał, że ma czworo dzieci.
Ewidentne dowody
Z linią obrony Andrzeja K. nie zgodził się sąd, który oparł się w głównej mierze na zeznaniach świadków. Sędzia Grażyna Wilk przypomniała zeznania samych kobiet, które przyznały, że szły do gabinetu K. po to, by usunąć ciążę. - O tym, że ten lekarz dokonuje aborcji mówiło się w mieście - argumentowała wyrok sędzina. Wyrok jest prawomocny. Andrzejowi K. zapowiedział wniosku o kasację do Sądu Najwyższego.
W myśl obecnie obowiązujących przepisów, aborcji można dokonać, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej lub występuje duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub gdy np. ciąża jest wynikiem gwałtu.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24