- Mam spotkać się z Putinem. W piątek jadę do Rosji - mówił Donald Trump, zapowiadając wizytę na Alasce. Później powtórzył: - To będzie wielka sprawa, jedziemy do Rosji, to będzie wielka sprawa. Oczywista pomyłka odbiła się szerokim echem. Ale dla mieszkańców stanu, w odróżnieniu od reszty Amerykanów, Rosja nie jest odległym lądem, gdzieś po drugiej stronie globusa.
"Mogę zobaczyć Rosję z mojego domu" - słowa przez wielu przypisywane byłej gubernatorce stanu Alaska i kandydatce na wiceprezydentkę USA Sarze Palin, tak naprawdę padły z ust naśladującej ją Tiny Fay w programie satyrycznym "Saturday Night Life". Wielkiej przesady w twierdzeniu o widoku na Rosję jednak nie ma. Dzieli ich granica dwóch wielkich krajów, dwóch dat, dwóch światów - demokratycznego i bezwzględnej putinowskiej dyktatury. Ale z rosyjskiego Czukockiego Okręgu Autonomicznego do wybrzeży amerykańskiej Alaski jest zaledwie nieco ponad 80 km. Z Wyspy Ratmanowa, będącej częścią tego okręgu, do Little Diomede Island, należącej do Alaski, dużo bliżej - jdynie nieco ponad 3,5 km.
Jak Alaskę kupili
Za komuny krążył w PRL dowcip. Reporter radzieckiej telewizji wybrał się na daleki wschód kraju, by porozmawiać z mieszkańcami o złych sąsiadach, Amerykanach. Przed kamerą stanął stary Czukcza, hodowca reniferów. "Powiedzcie dzieduszka, co wy tutaj myślicie o Amerykańcach" - zagaił reporter. Czukcza zmarszył brew i z wolna wycedził: "No, Amerykańce, eta chytry naród". Czujny reporter lekko się zdziwił: "No tak, to źli imperialiści... ale czemu akurat chytrzy?" - dopytał. Czukcza zaciął usta i wycedził przez zęby: "Ano chytrzy! Alaskę kupili, Czukotki nie chcieli".
To Imperium Rosyjskie pierwsze skolonizowało ten region. Prosta drewniana cerkiew św. Mikołaja we wsi Eklutna jest najstarszym budynkiem okolic Anchorage. Cytowani przez agencję AP eksperci szacują, że na Alasce istnieje około 80 zabytkowych cerkwi prawosławnych, a "The New York Times" zauważa, rosyjskie świątynie z charakterystycznymi kopułami można tu znaleźć od Wysp Aleuckich po największe miasto stanu. "Rosyjska kultura i historia są niejako wpisane w Alaskę" - mówi nowojorskiemu dziennikowi Brandon Boylan, profesor Uniwersytetu Alaski w Fairbanks. Pozostały tu też rosyjskojęzyczne społeczności. Na mapie Anchorage bez trudu znajdziemy pierogarnie i delikatsy, a w nich "wschodnioeuropejskie" łakocie - obok rosyjskich, leżą też polskie delicje i pierniki.
Do 1867 roku obie strony Cieśniny Beringa były rosyjskie. Jednak w nocy z 29 na 30 marca, po kilkudziesięciu latach zabiegów, Amerykanom udało się doprowdzić do zakupu ziem obecnej Alaski. Nieco ponad rok później Kongres USA zatwierdził pieniądze na pokrycie tej transakcji - 7,2 miliona dolarów za teren o powierzchni około 1 518 800 km kw.
Nie wszyscy uważali to za sukces. "The Guardian" przypomina, co o zakupie pisała ówczesna prasa. William H. Seward, który negocjował traktat, był wyśmiewany za wydanie "nieuzasadnionej kwoty na zamarzniętą pustynię". "New-York Daily Tribune" określił zaś przejęcie ziem jako "nominalne posiadanie nieprzejezdnych pustyń pokrytych śniegiem". Innych zastanawiała "podejrzanie niska" cena. Krytycy uważali, że Rosja upchnęła Ameryce bezwartościowy skrawek terytorium. Zdanie to uległo gruntownie zmianie już niedługo później, gdy odkryto tam złoto.
Tak, czy inaczej, sprzedaż doprowadziła do zbliżenia między krajami. Cztery lata po transakcji wielki książę Aleksy Romanow był witany w Nowym Jorku paradą, galą i najwyższymi honorami.
Wielki projekt 14-letniego Benny'ego
Flaga Alaski na pierwszy rzut oka przypomina nieco flagę Unii, jednak jej gwiazdy to znana również z naszego nieba Wielka Niedźwiedzica oraz Gwiazda Polarna. Zaprojektowana została przez 14-letniego chłopca, Benny'ego Bensona. Ten mieszkaniec sierocińca w Unalaska wygrał konkurs ogłoszony w publicznych szkołach. Podczas ceremonii pierwszego podniesienia flagi, 9 lipca 1927 roku w Seward, Benny otrzymał zegarek ze "swoim" projektem oraz stypendium edukacyjne w wysokości tysiąca dolarów.
Ale i w historii Benny'ego możemy doszukać się rosyjskiego akcentu. Matką chłopaka była zmarła kilka lat wcześniej podczas epidemii Tatiana, Rosjanka z Aleutów - należącego do Alaski łańcucha wysp.
Gdy 3 stycznia 1959 roku Alaska stała się oficjalnie 49. stanem USA, flaga Benny'ego stała się oficjalną flagą stanową. Co ciekawe samo wejście Alaski do Unii spowodowało inne "flagowe" zamieszanie - ustanowiono bowiem nową flagę Stanów Zjednoczonych, z 49 gwiazdami. Jak się okazało, była to najkrócej obowiązująca flaga USA, gdyż już siedem miesięcy później w skład Unii wszedł kolejny stan, Hawaje. I nowa flaga musiała mieć 50 gwiazdek.
Najwyższy szczyt Trumpa
Wizyta Trumpa i Putina to jedna z nielicznych okazji, by świat mógł usłyszeć o Alasce. Nie ma jej zbyt często w mediach, choć to największy stan USA - dwa razy większy od Teksasu i grubo ponad pięć razy większy niż Polska. Z drugiej strony, na tej ogromnej powierzchni, mieszka jedynie 740 tys. osób, czyli tylko nieco więcej niż we Wrocławiu, czy Łodzi i nieco mniej niż w całym Trójmieście.
Na Alasce znajduje się też najwyższy szczyt USA. Jego nazwa stała się jednym z motywów przewodnich pierwszych dni nowej kadencji Donalda Trumpa. By "uhonorować dziedzictwo amerykańskiej wielkości" postanowił bowiem zmienić jego nazwę. A właściwie przywrócić taką, jaka obowiązywała już w przeszłości - Góra McKinley. Nazwano ją tak na cześć prezydenta Williama McKinleya w 1917 roku. W 2015 roku została przemianowana jednak na Denali przez ówczesnego prezydenta Baracka Obamę, który postanowił uznać tradycyjną nazwę szczytu, pod którą od dawna był nieformalnie znany na Alasce. 20 stycznia tego roku Trump postanowił to odwrócić, zmieniając w tym samym rozporządzeniu również nazwę Zatoki Meksykańskiej na Amerykańską.
Przystanek Alaska
Nieco starsze pokolenie Polaków miało okazję poznać 49. stan z jednego z najbardziej hitowych seriali lat 90. pod tytułem "Przystanek Alaska". Dość idylliczny i pełen humoru obraz opowiadał o przygodach młodego nowojorskiego lekarza Joela Fleischmana, który przybywa do miasteczka Cicely na Alasce (tak naprawdę "grało" je miasteczko w stanie Waszyngton), by "odpracować" swoje stypendium. Pobyt tam traktuje jako zesłanie, niemniej z czasem zaczyna coraz badziej integrować się z niezwykłymi mieszkańcami.
I nawet tu pojawiły się rosyjskie akcenty. Fleischman był np. podejrzewany przez mieszkańców, że jako "agent KGB" rozsiewa wśród nich "rosyjską grypę". W Cicely pojawiał się tu też co roku Rosjanin Nikołaj, a wraz z nim rosyjska muzyka, filmy, wódka i barszcz.
Część mieszkańców stanu wierzy dziś, że spotkanie prezydenta Trumpa z dyktatorem Putinem będzie wydarzeniem historycznym. Czy jednak Alaska ma szansę stać się przystankiem końcowym w konflikcie, który toczy się tak daleko od rosyjskiego dalekiego wschodu i amerykańskiego dalekiego północnego-zachodu?
Autorka/Autor: Adam Michejda
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock