Czwartek i piątek - te dni przyniosą do Polski największe w tym roku upały. Na termometrach zobaczyć możemy nawet ponad 35 stopni Celsjusza. Według prognoz fala gorąca potrwa do soboty, później do naszego kraju dotrą chłodniejsze masy powietrza. O szczegółach opowiadał w TVN24 Tomasz Wasilewski.
Aura w Polsce jest kształtowana obecnie przez wyż z centrum na granicy łotewsko-rosyjskiej sprowadzający nad nasze regiony gorące masy powietrza znad Afryki. W konsekwencji najbliższe dni zapowiadają się słonecznie i upalnie. Dziś (czwartek 14.08) na termometrach możemy zobaczyć maksymalnie 34 stopnie Celsjusza, a w piątek temperatura w ciągu dnia może być jeszcze wyższa.
- To gorące powietrze, które wczoraj (środa) zaczęło przedzierać się przez naszą południową i zachodnią granicę, teraz już wlewa się w głąb Europy Środkowej z dużą intensywnością. To jest bardzo mocny strumień, którego na razie nic nie hamuje - powiedział w TVN24 synoptyk i prezenter pogody Tomasz Wasilewski.
Jednak po drugiej stronie Starego Kontynentu znajduje się inny wyż, który tłoczy do Europy chłód z północnego zachodu. Ten układ, wraz z niżem znad Wielkiej Brytanii, przyniesie zmianę pogody.
Jeden wyż zabierze upał, drugi przyniesie ochłodzenie
Wspomniany niż w okolicach soboty przesunie się nad Finlandię. W konsekwencji nasz kraj znajdzie się w zasięgu chłodnego frontu, a gorące powietrze będzie zabierane bardziej na południowy wschód.
- Upał pójdzie sobie do Europy Południowo-Wschodniej. Natomiast chłodny front zaprosi chłodniejsze powietrze płynące z północnego zachodu. Od soboty duża część Polski znajdzie się w tym ochłodzeniu - podkreślił Wasilewski.
Spadek temperatury może wynieść około 10 stopni Celsjusza. W sobotę temperatura maksymalna wyniesie od 20 do 26 stopni Celsjusza. Jeszcze w piątek lokalnie na termometrach będziemy mogli zobaczyć 35-36 st. C.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24