32-latek, który podczas rodzinnego, niedzielnego obiadu w jednym z domów w Namysłowie (woj. opolskie) zabił rodziców i brata, wystrzelił w ich stronę serię z broni samopowtarzalnej - wykazała sekcja zwłok. Ojciec i brat mieli po kilka ran, matka została zraniona dwukrotnie. Mężczyzna zabarykadował się następnie z partnerką brata i dwójką jej dzieci. Wieczorem kobiecie udało się uciec i wezwać pomoc. Kiedy antyterroryści weszli do domu, mężczyzna już nie żył.
W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zadzwoń na numer 997 lub 112. Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc.
- Sekcja wykazała, że ofiary zginęły w wyniku licznych ran postrzałowych. Matka została trafiona dwukrotnie. Natomiast sprawca odebrał sobie życie poprzez oddanie strzału w głowę - mówi prokurator Stanisław Bar, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu.
Dodaje, że "mężczyzna wystrzelił w stronę rodziców i brata serię z broni samopowtarzalnej".
O wynikach sekcji zwłok jako pierwsze poinformowało radio RMF FM.
Morderstwo podczas niedzielnego obiadu
Do tragedii doszło podczas rodzinnego spotkania w niedzielę, 24 listopada, w Namysłowie. Z ustaleń śledczych wynika, że 32-letni mężczyzna zaprosił swoich bliskich na obiad.
"W trakcie rodzinnego obiadu, w którym uczestniczyło pięć dorosłych członków rodziny i dwójka dzieci, Krzysztof K., używając broni palnej zastrzelił swoich rodziców oraz brata, jednocześnie pozbawiając wolności partnerkę brata i ich dzieci" — informował wcześniej Stanisław Bar.
Zakładniczka była przy zabójstwie obu mężczyzn.
Więził dzieci i ich matkę
- Mężczyzna ten sterroryzował obecną na miejscu partnerkę życiową swojego brata, którą skrępował, a wcześniej kazał jej skrępować jej małoletnie dzieci, które znajdowały się w tym domu. Kobieta była więziona przez kilka godzin w tym domu, a następnie udało jej się uciec. Poszukała pomocy u sąsiadów. Dzięki temu informację o zdarzeniu uzyskała miejscowa policja - mówił prokurator.
Teren wokół domu został zabezpieczony przez oddziały policji. Funkcjonariusze próbowali nawiązać kontakt z 32-latkiem, ten jednak całkowicie ignorował negocjatorów. Brak było kontaktu z Krzysztofem K. lub innymi osobami, które miały przebywać w budynku.
"Około godz. 5:00 odziały antyterrorystyczne policji weszły siłowo do domu, gdzie ujawniono zwłoki trzech ofiar. W garażu połączonym z domem ujawniono ciało Krzysztofa K. Uwolniono dzieci, które znajdowały się na poddaszu budynku, gdzie spały w jednym z pokoi. Aktualnie trwają intensywne czynności dowodowe, mające na celu ustalenie przyczyny zdarzenia" — dodał prokurator Bar.
Dzieci były więzione aż do szturmu policji. Łącznie spędziły więc w pułapce około 14 godzin.
Prokurator Stanisław Bar poinformował, że 32-latek strzelał z legalnie posiadanej broni. - Sprawca zyskał pozwolenie na broń w celach sportowych. Warunkiem pozwolenia na broń jest niekaralność za przestępstwo umyślne. Tutaj taka sytuacja miała miejsce — dodał rzecznik prokuratury.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24