Sąd utrzymał karę czterech i pół roku więzienia dla 30-latki, która zaatakowała ekspedientkę w sklepie w Giżycku (woj. warmińsko-mazurskie) tłuczkiem do mięsa. Uderzała nim w głowę, potem zadawała ciosy po całym ciele. Na koniec zabrała z kasy pieniądze i uciekła. Obrońca chciał łagodniejszej kary, twierdząc, że tłuczek do mięsa nie jest niebezpiecznym narzędziem. Sąd uznał jednak inaczej.
Do rozboju w sklepie spożywczo-monopolowym w Giżycku doszło blisko rok temu. Jak podawała wówczas miejscowa policja, młoda kobieta zaczęła rozmowę z ekspedientką, po czym wyciągnęła z torebki tłuczek do mięsa i uderzyła 56-latkę w głowę. Potem zadawała jej ciosy po całym ciele.
Doszło do szarpaniny, napadnięta kobieta uciekła ze sklepu. Wtedy napastniczka weszła za ladę i zabrała ze sklepowej kasy co najmniej 800 złotych.
Ekspedientka odniosła poważne obrażenia głowy i ręki
Policja zatrzymała ją kilka godzin później. Postawiono jej zarzuty dokonania rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia i uszkodzenia ciała napadniętej kobiety. Oskarżona była też o drugie przestępstwo - kradzież zegarka wartego półtora tysiąca złotych.
Sąd pierwszej instancji skazał 30-latkę na cztery i pół roku więzienia. Kobieta miała też zapłacić ekspedientce (odniosła poważne obrażenia głowy i ręki) 15 tysięcy złotych zadośćuczynienia.
Obrońca proponował karę dwóch i pół roku więzienia
Od wyroku odwołał się obrońca. Chciał uznania, że tłuczek do mięsa nie jest niebezpiecznym narzędziem. I w związku z tym - zmiany kwalifikacji prawnej czynu. Proponował łagodniejszą karę - dwa lata i dwa miesiące więzienia.
Argumentował, że drewniany, kuchenny tłuczek do mięsa "nie posiada cech innego, podobnie niebezpiecznego przedmiotu". Chodzi o zapis w Kodeksie karnym dotyczący rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia, gdzie wymieniona jest broń palna, nóż lub właśnie "inny podobnie niebezpieczny przedmiot".
Prokuratura zwracała uwagę, że tłuczek miał metalowe okucia
- Założenie, że użycie przedmiotu decyduje o tym, że jest on niebezpieczny bądź nie, rodzi ryzyko, że ta grupa przedmiotów byłaby nieokreślona. Ponieważ równie dobrze można byłoby przyjąć, że zwykły patyk, kij, mógłby być przedmiotem niebezpiecznym w sytuacji, gdyby był użyty jak w tej sprawie - przekonywał w mowie końcowej obrońca Wojciech Butrym.
Prokuratura chciała oddalenia apelacji. Prokurator Weronika Rybnik zwracała uwagę, że tłuczek miał metalowe okucia.
ZOBACZ TEŻ: Napadł na 12-latka i go okradł
- Mając na uwadze cechy tłuczka do mięsa, ale także normalne, codzienne zastosowanie (...) nie powinno budzić wątpliwości, że jest to inny, niebezpieczny przedmiot. Używamy go do rozbicia mięsa, którego nie możemy rozbić przy pomocy innych przedmiotów - mówiła.
Podkreślała, że już to świadczy o tym, iż jest to - zastosowany inaczej niż zgodnie z przeznaczeniem - przedmiot niebezpieczny.
Mówiła, że bardzo się wstydzi i żałuje
Oskarżona była doprowadzona na rozprawę, płakała, przepraszała, prosiła o łagodniejszy wyrok. - Bardzo się wstydzę tego co zrobiłam i bardzo żałuję - mówiła w swoim ostatnim słowie.
Sąd Apelacyjny w Białymstoku utrzymał jednak wyrok pierwszej instancji. Sędzia Jerzy Szczurewski, uzasadniając to orzeczenie, mówił że przestępstwo było zaplanowane i z pełną premedytacją zrealizowane, uderzenia były zadawane z dużą siłą w newralgiczne dla życia człowieka miejsca.
Sąd podkreślił, że tak użyty tłuczek do mięsa jest "bez wątpienia" niebezpiecznym narzędziem. Odwoływał się m.in. do opinii biegłego.
Sąd: wylewanych na sali rozpraw łez nie było po zadaniu ciosów
Jak mówił sędzia Szczurewski, decydującą kwestią było to, że tłuczek miał metalowe okucia i użyty w taki sposób, jak zrobiła to w czasie napadu 30-latka, stanowił niebezpieczne narzędzie już od pierwszego ciosu, a ciosów było wiele.
Odnosząc się do kary, sąd odwoławczy nie znalazł podstaw do jego złagodzenia. - Jedynym elementem łagodzącym, który mógł być tak przez nas oceniony, były dzisiaj wylewane na sali rozpraw łzy. Ale takich łez nie było po zadaniu ciosów, po zaborze pieniędzy (...). Nie było też żadnej skruchy po zakończonym działaniu - uzasadniał sędzia.
Dodał, że co prawda kobieta przyznała się, ale okoliczności napadu były już znane z zapisu monitoringu. Wyrok jest prawomocny.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24