Donald Trump nie był obecny w Waszyngtonie na uroczystościach zaprzysiężenia Joe Bidena na 46. prezydenta USA. Jak zauważają amerykańskie media, jego nieobecność miała wpływ na jeden z najważniejszych momentów prezydenckiej inauguracji – przekazanie walizki nuklearnej.
Na Kapitolu w środę odbywały się uroczystości inaugurujące prezydenturę Joe Bidena. O godzinie 12 czasu lokalnego (18 w Polsce) demokrata objął urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych. W tym samym momencie swoją kadencję zakończył Donald Trump, który nie pojawił się na ceremonii w Waszyngtonie.
Jak zauważają amerykańskie media, nieobecność amerykańskiego prezydenta ma wpływ na jeden z najważniejszych momentów inauguracji – przekazanie "nuklearnej futbolówki".
Dwie "nuklearne futbolówki"
Prawdopodobnie najważniejsza walizka na świecie jest zawsze przy amerykańskim prezydencie. Noszona przez żołnierzy, nazywana jest w Stanach Zjednoczonych "nuklearną futbolówką". W walizce tej przechowywane są urządzenia, które po wpisaniu kodu przez prezydenta, umożliwiają mu wydanie rozkazu do ataku nuklearnego.
Zwykle walizkę przekazuje się w momencie zaprzysiężenia nowego prezydenta z rąk jednego w ręce drugiego wojskowego towarzyszącego głowie państwa. Ze względu na nieobecność Donalda Trumpa, który w dniu inauguracji opuścił Waszyngton i udał się do swojej posiadłości Mar-a-Lago na Florydzie, konieczne było przygotowanie dwóch atomowych walizek. Wszystko po to, by przekazanie także tej nuklearnej władzy nastąpiło płynnie.
Tuż po zaprzysiężeniu Joe Bidena urządzenie w walizce znajdującej się w Waszyngtonie zostało włączone. W tej samej chwili przestało działać urządzenie w walizce, która towarzyszyła Donaldowi Trumpowi w jego rezydencji. Po wygaśnięciu władzy Donalda Trumpa, asystujący mu wojskowy z nieaktywną już walizką udał się w drogę powrotną do Waszyngtonu.
Jak przekazały amerykańskie media, walizka, która będzie podążała za nowym prezydentem Stanów Zjednoczonych, w momencie jego zaprzysiężenia była już na Kapitolu.
Źródło: CNN