Dwóch prezydentów największych miast: Bratysławy i Koszyc obroniło swoje stanowiska - wynika z podanych w niedzielę przez Słowacki Urząd Statystyczny (SUS) rezultatów sobotnich wyborów lokalnych i regionalnych.
Wybory samorządowe i regionalne odbyły się po raz pierwszy w tym samym terminie i towarzyszyły im problemy - przede wszystkim w wielkich miastach, gdzie wyborcy musieli podejmować decyzje nad wieloma listami kandydatów, ale do dyspozycji mieli mniej kopert i urn. W jednym z komentarzy stwierdzono, że dopiero teraz władze wiedzą, jak nie organizować takich wyborów w przyszłości.
Mogą wrócić do parlamentu
Zgodnie z opublikowanymi wynikami wyborów, przede wszystkim na poziomie lokalnym, najwięcej głosów otrzymali kandydaci niezależni. Drugą w kolejności grupą cieszącą się zdecydowanym poparciem wyborców, głównie na południu Słowacji, są kandydaci sojuszu węgierskich ugrupowań "Aliancie". Obserwatorzy są zdania, że ich sukces w przyszłych wyborach parlamentarnych może oznaczać powrót węgierskich partii politycznych do parlamentu, których nie ma tam od 2020 roku.
Wśród triumfatorów wyborów w wielkich miastach zwraca uwagę dotychczasowy i przyszły burmistrz Bratysławy, cieszący się poparciem ugrupowań liberalnych, Matusz Vallo. Zdobył trzy piąte głosów.
Interesująco prezentują się także wyniki w regionie Bańska Bystrzyca, w którym zwyciężył Ondrej Lunter, syn ustępującego żupana Jana, który postanowił nie startować ponownie.
Razem z wyborami lokalnymi i samorządowymi w niektórych gminach odbywały się referenda. W miejscowości Varin w pobliżu Żyliny pytano obywateli, czy ulica ks. Jozefa Tisa, przywódcy satelitarnej wobec III Rzeszy Republiki Słowackiej, powinna zmienić nazwę. Referendum okazało się nieważne z uwagi na zbyt niską frekwencję. Gdyby było ważne, większość opowiedziałaby się za zachowaniem dotychczasowej nazwy.
Według SUS frekwencja w wyborach lokalnych wyniosła 46,19 procent i była nieco niższa niż przed czterema laty. W wyborach do władz regionalnych głosowało blisko 44 procent. W poprzednich takich wyborach do urn poszło niespełna 30 proc. uprawnionych.
Źródło: PAP