Kulisy tajnej akcji policji pod kryptonimem "Simone", w wyniku której zatrzymano 138 Polaków ściągających pornografię dziecięcą z internetu, ujawnia "Gazeta Wyborcza"
"Simone" zaczęła się 28 marca w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Katowicach, gdzie specjaliści z wydziału techniki operacyjnej wpuścili do internetu program szpiegujący. Monitoringiem objęli sieć peer-to-peer (p2p) służącą do wymiany plików muzycznych, filmowych itp. bez pośrednictwa centralnego serwera.
Specjalny program szpiegowski nastawiony był na wyszukiwanie ciągów znaków, którymi mogą posługiwać się pedofile. "Szpieg" wyszukał i wziął pod obserwację dziesięć plików – filmów zawierających dziecięcą pornografię. Każdy komputer – a było ich 7395 – do którego trafiły monitorowane pliki, został zarejestrowany. Identyfikuje się go przez numer IP.
Pierwsza faza "Simone" trwała do 18 kwietnia. Następnym krokiem było zwrócenie się do dostawców usług internetowych o dane teleadresowe użytkowników tych komputerów. Tak wyselekcjonowano 157 internautów z Polski.
Listę Polaków dostał centralny zespół do walki z handlem ludźmi i pornografią dziecięcą biura kryminalnego Komendy Głównej Policji. Tu dane przeanalizowano, zagraniczne IP przekazano do innych państw, a w Polsce zaplanowano skoordynowane uderzenie, w wyniku którego w czwartek rano policjanci w 15 województwach jednocześnie weszli do ponad stu domów, mieszkań i biur.
Zatrzymali 150 komputerów i laptopów, 81 wymiennych twardych dysków, 13 tys. płyt CD i DVD. Przy okazji wpadła broń gazowa, nielegalna amunicja, narkotyki.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"