Urządzenie notorycznie się psuło, dlatego kolejna awaria nie wzbudziła zainteresowania lokatorów bloku. Zwłoki Gerarda H., byłego prezydenta miasta i prezesa miejscowych wodociągów, znaleziono około godziny 21.00 w sobotni wieczór. Służby ratunkowe zaalarmowała córka mężczyzny.
- Przyjechała do jego mieszkania w bloku przy ulicy Wolności 225, bo od piątku nie mogła skontaktować się z ojcem - opowiada rzecznik prasowy zabrzańskiej policji Marek Wypych. - Kiedy pod drzwiami zadzwoniła na komórkę ojca, usłyszała dźwięki dobiegające z wnętrza windy - mówi.
Według świadków urządzenie zacięło się już około godziny 17 w piątek. Czyli ponad dobę wcześniej! Drzwi były zepsute i tylko ich silne dociśnięcie sprawiało, że winda prawidłowo kursowała. Jadący nią Gerard H. zasłabł i nie miał siły dociskać drzwi windy. Wtedy stanęła ona między piętrami - relacjonuje dziennik.
- Wielokrotnie interweniowaliśmy w tej sprawie w administracji, bo winda często się zacinała. Nikt jednak problemem się nie zainteresował - twierdzi lokatorka bloku Bożena Orszulik.
Źródło: Dziennik Zachodni