Na Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu jednak nie będzie procedury deklarowania swojej płci. Po interwencji ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka rektor uchylił swoje zarządzenie. Jak twierdzi, wprowadzenie uchwały podyktowane było przeciwdziałaniem dyskryminacji, ale resort wyraził "wątpliwości natury prawnej". Rzeczniczka uczelni w rozmowie z TVN24 zaznaczyła, że "uchylenie zarządzenia nie jest absolutnie przyzwoleniem na jakiekolwiek formy dyskryminacji".
W maju rektor Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu Krzysztof Szoszkiewicz wprowadził nową procedurę traktowania studentów zgodnie z ich deklarowaną tożsamością płciową. Uczelnia do tematu podeszła poważnie – student chcący, by jego płeć była inna niż w oficjalnych dokumentach, musiał wypełnić wniosek i przedstawić dokumentację medyczną. Dotyczyło to zarówno osób, które już dokonały korekty płci, jak i tych, które były w trakcie tranzycji.
Zobacz też: Najpierw usunięto "masturbację", potem całą ankietę. Czego minister Czarnek (nie) dowie się o 13-latkach?
Interwencja ministra
W tej sprawie interweniował minister Przemysław Czarnek i dopiął swego. We wtorek w mediach społecznościowych Czarnek podziękował rektorowi za zmianę decyzji. "Dziękuję Panu Rektorowi Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu za autorefleksję i wycofanie wątpliwych prawnie rozstrzygnięć. Po interwencji kierowanego przeze mnie ministerstwa p. Rektor uchylił zarządzenie" – napisał.
Szef resortu załączył także pismo od rektora, który ten wysłał do ministra i w którym tłumaczy powody swojej decyzji.
Konstytucja zabrania dyskryminacji
"W odpowiedzi na Pana pismo pragnę poinformować, że biorąc pod uwagę Pana stanowisko, w szczególności wyrażone wątpliwości natury prawnej dotyczącej istnienia wyrażanej podstawy prawnej do podjęcia zarządzenia (…) w sprawie procedury traktowania zgodnie z deklarowaną tożsamością płciową (...) podjąłem decyzję o jego uchyleniu" - czytamy w piśmie.
Jak wyjaśnia dalej, podstawą przemawiającą za przyjęciem takiego zarządzenia były przepisy Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej, w szczególności zakazujące dyskryminacji. Rektor zapewnił, że dba o wysoką jakość kształcenia oraz bezpieczeństwo studentów, a także chce zapewnić studentom środowisko wolne od przemocy.
"Studenci, doktoranci, nauczyciele akademiccy, bez wyjątku zasługują na należyty im szacunek" - czytamy w piśmie, które rektor zaadresował do ministra edukacji.
Rzeczniczka uczelni: pojawiły się pewne nieścisłości prawne
Rzeczniczka uniwersytetu Iwona Cieślik w rozmowie z TVN24 przekazała, że każdemu studentowi, doktorantowi, naukowcowi i pracownikowi placówki "należy się szacunek oraz stworzenie takiego miejsca pracy i nauki, w którym będzie czuł się bezpiecznie, z poszanowaniem jego praw osobistych". - Zależało nam na tym, żeby aktywnie te prawa chronić i stąd idea tego zarządzenia - powiedziała.
- Chcieliśmy podjąć aktywne działania na rzecz ochrony naszych pracowników, a także na rzecz wyrażenia naszego stanowiska w takim aspekcie - mówiła.
Dodała, że "niestety okazało się, że w zarządzeniu, które dość szczegółowo i bardzo precyzyjnie regulowało wszystkie kwestie, pojawiły się pewne nieścisłości prawne". - Te nieścisłości prawne - wskazało nam ministerstwo - dotyczyły przede wszystkim konsekwencji, jakie tam zostały wskazane w zakresie realizacji tego zarządzenia - tłumaczyła.
- Ze względu na te nieścisłości rektor zdecydował się zarządzenie uchylić - powiedziała. Dodała jednak, że "uchylenie zarządzenia nie jest absolutnie przyzwoleniem na jakiekolwiek formy dyskryminacji na uczelni". - To, co zostało wyrażone w zarządzeniu, to będzie realizowane na uczelni, ale przez centrum wsparcia i rozwoju, które funkcjonuje - podkreśliła.
Pytana o to, czy uczelnia zamierza przyjąć nowe zarządzenie, w którym nieścisłości zostaną sprostowane, Cieślik zaznaczyła, że "rozpatrujemy też takie wyjście, natomiast nie chcieliśmy zostawiać próżni".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24