Holenderskie gminy skrzyknęły się, by wspólnymi siłami poradzić sobie z problemami polskiej imigracji zarobkowej, bez której żyć się nie da, ale z którą żyć im coraz trudniej - pisze "Gazeta Wyborcza".
Piją, źle parkują, imprezują nocami, nie mówią po niderlandzku. Ale bez nich nie byłoby komu zrywać pomidorów, budować domów czy kopać cebulek tulipanów - tak mniej więcej przeciętny Holender patrzy na 120 tys. Polaków, którzy w ciągu ostatnich przyjechali do pracy w Niderlandach. Choć dzięki polskiej taniej sile roboczej utrzymują się tysiące firm, to w holenderskich mediach jest coraz więcej o kłopotach z Polakami. Jacek Biegała z ambasady w Hadze przekonuje jednak, że nie można mówić o "nagonce na Polaków". "Holandia ma kłopoty z Polakami, bo nie jest przygotowana do przyjęcia tak wielkiej liczby pracowników" - tłumaczy Małgorzata Bos-Karczewska, dziennikarka, która redaguje polonijny portal Polonia.nl. Po zupełnym otwarciu tamtejszego rynku w maju br. okazało się, że ciasne i przeludnione Niderlandy zaczynają pękać w szwach - podaje gazeta. Największy ciężar polskiej imigracji spadł na holenderskie gminy i aglomeracje takie jak Rotterdam, Haga czy Utrecht. Dlatego w środę 12 grudnia ponad 100 holenderskich gmin spotyka się w Rotterdamie na specjalnym szczycie poświęconym problemom z imigrantami z nowych krajów UE. Holenderska prasa okrzyknęła tę oddolną inicjatywę "Polen Top", czyli szczyt o Polakach, bo choć będzie mowa też o Rumunach i Bułgarach, to Polaków jest najwięcej. Uczestnicy spotkania chcą spisać listę wyzwań związanych z nową imigracją i zaapelować do rządu o pomoc w sprawie szkół dla Polaków, mieszkań, kursów języka. W krajach starej Unii to rzecz bez precedensu. Takich szczytów nie było ani w Irlandii, ani w Wielkiej Brytanii - ocenia dziennik. Jednym z inicjatorów "Polen Top" jest lewicowy radny pochodzenia tureckiego Hamit Karakus. W polskiej społeczności zasłynął zgłoszoną niedawno propozycją, by zakazać Polakom osiedlania się w "kłopotliwych" dzielnicach Rotterdamu. Przeciw jego propozycji protestowała polska ambasada w Hadze. Cały tekst w piątkowej "Gazecie Wyborczej".
Źródło: "Gazeta Wyborcza"