Pocztówka z wakacji

"Drodzy rodzice! Na koloniach było fajnie, chociaż pogoda taka sobie. Zaczęło się smętnie, kazali coś nam robić, ale w połowie turnusu chłopaki z jednej drużyny się poprztykali i od razu zrobiło się weselej. Pan wychowawca odzywał się z rzadka, więc dokazywaliśmy aż miło.

Najpierw graliśmy w piłkę. Tak, jak zwykle, dwie drużyny, choć jedna dosyć dziwnie dobrana. Ale nikomu nie udało się strzelić gola, więc kapitan tej niedobranej zaczął kopać swojego zawodnika po kostkach. Ten się przewrócił, no to kapitan - jeszcze bardziej zdenerwowany - skopał leżącego. Mamo, a ten nic! Kiedy już wszystkim było przykro, w końcu się popłakał i poszedł. To kapitan wyrzucił dużego i mecz się skończył. Pan wychowawca wezwał wtedy kapitana drugiej drużyny na rozmowę. Po czterech godzinach ustalili, że zmieniamy zabawki.

Zaczęliśmy podchody. I tak łaziliśmy po lesie troszkę się strasząc, dopóki ten pierwszy kapitan - teraz już drużynowy - nie wyrzucił zastępowego. Zastępowy zostawiał jednak mnóstwo znaków w lesie, no i ci drudzy prawie wykryli naszą bazę. W ostatniej chwili drużynowy wsadził zastępowego do kozy. Wtedy nie na żarty się przestraszyliśmy. A wychowawca nic! Na szczęście jutro wracamy do domu, trochę zmęczeni i poobijani. Na koniec chłopaki się umówili, że po powrocie do szkoły wracamy do gry i wybieramy składy na nowo. Kochamy was, rodzice - wasza wesoła gromadka".

Niedawno w "Przekroju" czytałem felieton porównujący polityczną drakę do zabaw w piaskownicy. Twórczo go niniejszym rozwijam z głupią wiarą, że na koniec wakacji chłopaki spoważnieją. Bo od poniedziałku zaczyna się rok szkolny, czas więc może zostawić harce i po wybraniu nowych składów wziąć się do roboty. Zanim chłopaki odkryją, że ich dokazywanie już nikogo nie śmieszy, a znudzeni rodzice nawet się nie pofatygują wybierać nowe składy tylko - śladem wielu znajomych - zmienią polską szkołę na College na Wyspach. Miłego ostatniego weekendu wakacji i do zobaczenia w poniedziałek.

Czytaj także: