- Sprawa Ivabradyny została wyciągnięta po to, by nie dopuścić do wprowadzenia nowej listy leków refundowanych - mówi w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Bolesław Piecha. Były wiceminister zdrowia tłumaczy, że naruszone zostały "potężne interesy niektórych firm farmaceutycznych".
- Przez długi czas podczas przygotowania tej listy był spokój. Procedura toczyła się normalną drogą - relacjonuje Piecha. - Awantura zaczęła się, kiedy pokazał się projekt listy. Koncerny szybko policzyły, że na skutek wprowadzenia konkurencyjnych leków innych producentów lub leków nowocześniejszych stracą w niektórych segmentach rynku monopol, a to oczywiście oznacza mniejsze zyski. To zaś budzi oczywiście sprzeciw, zwłaszcza, że wiele firm jest notowanych na giełdzie lub przygotowywanych do sprzedaży.
Na pytanie, jakie firmy konkretnie naciskały, były wiceminister zdrowia odpowiada: - Nie mogę o tym mówić – bez narażenia się na procesy – i mam nadzieję, że kwestie te zostaną wyjaśnione. Mogę jedynie przypuszczać, że naruszaliśmy interesy niektórych firm – przede wszystkim działających w segmencie leków generycznych, gdyż dopuściliśmy na ten rynek konkurentów. I mogę się jedynie domyślać, że kwestia mojego spotkania z przedstawicielem Serviera została wyciągnięta po to, by nie dopuścić do wprowadzenia nowej listy. Choć podkreślę jeszcze raz – źle zrobiłem, nie przyznając się, nie przypominając sobie błyskawicznie tego spotkania. Ciśnienie w ostatnich dniach było tak duże, że dziesiątki czy nawet setki spotkań ostatnich miesięcy zlały się na tyle, że trudno pamiętać szczegóły.
Źródło: "Rzeczpospolita"