Popełniliśmy błąd. Zdarza się najlepszym. W tekście o zatrzymaniu przez CBA Dariusza Wdowczyka przez kilka godzin brakowało informacji, że trenował Legię Warszawa. Nazajutrz wytknęła nam to „Gazeta Wyborcza”. Tyle że w tym samym dniu należący do niej portal sport.pl w kontekście Wdowczyka także popełnił błąd, o czym już jednak „GW” zapomniała poinformować.
W piątek po zatrzymaniu Wdowczyka na sport.pl w materiale szefa sportu „GW” Andrzeja Olejniczaka pojawił się wywiad z prezesem PZPN Michałem Listkiewiczem. Oto jego fragment:
Listkiewicz: - Ale dlaczego mnie pan o niego pyta? Przecież Wdowczyk nigdy nie pracował dla PZPN - zdziwił się prezes. „GW”: - Kiedyś był kandydatem na selekcjonera. Teraz już chyba nie weźmie pan tej kandydatury pod uwagę? Listkiewicz: - A dlaczego nie? Każdy ma lepsze i gorsze momenty w życiu.
Dla sport.pl to koniec wywiadu. Ale w rzeczywistości Listkiewicz powiedział nieco więcej: „A dlaczego nie? Każdy ma lepsze i gorsze momenty w życiu. Oczywiście, gdyby trener dopuścił się czynów zabronionych przez kodeks karny, nie byłoby o czym mówić. A na razie nie ferujmy wyroków, bo konstytucja, kodeksy prawa mówią, że nieskazany prawomocnym wyrokiem jest niewinny" (za gazeta.pl).
Błąd wytknęli internauci (podobnie jak nam). Na blogu Rafała Steca (dziennikarza „GW”, który zwrócił uwagę na braki w informacji tvn24.pl) internauta „pjaxz” napisał: „(…) pisanie o Wdowczyku jak o przestępcy nie jest w porządku. I pomyśleć, że robią to ludzie, którzy należą do redakcji dziennika zawsze mocno broniącego ludzi przed skazywaniem bez wyroku sądu. Chyba presja ludu żądającego ofiar jest zbyt duża. Trochę to niesmaczne”.
Rafał Stec, odpowiadając internaucie, przyznał się do błędu. „Całe szczęście, że zajrzałem na bloga, bo dzięki temu zdążyłem zadzwonić do redakcji i zmiany dokonaliśmy również w gazecie (tekst będzie w jutrzejszym wydaniu). Nie wiem, czy mi uwierzysz, ale chcę i powinienem to napisać - to była zwykła pomyłka. W portalu nie mamy korekty i w ogóle procedura wrzucania tekstu jest prosta/szybka, ale artykuły do Gazety przechodzą czasem przez tyle rąk i dysków, że niekiedy osiągamy efekt przeciwny do zamierzonego i najróżniejsze fragmenty nam zjada. Zwłaszcza z końcówkami tekstów są czasem jaja. Tak było i teraz”.
W tvn24.pl nie dopracowaliśmy informacji. Też nie mamy korekty (tylko co ma korekta do skracania tekstów?!). Nie ma redakcji, która błędów nie popełnia. „Gazeta” i jej dziennikarze widać jednak są innego zdania i przynajmniej siebie z tego wyłączają.
Wydawało się, że myślenie w stylu - skoro Legia i tvn24.pl należą do holdingu ITI, to pewnie ITI nakazał im ukryć powszechnie znaną informację, że „Wdowczyk był trenerem stołecznego klubu” – jest redaktorom „GW” obce. Jak widać się pomyliłem. Stosując zasady „GW”, można było napisać na stronach informacyjnych tvn24.pl, że sport.pl specjalnie skrócił wywiad, bo pasowało mu to do tezy artykułu „Liskiewicz hersztem szajki” i od dwóch lat forsowanej teorii, że szef PZPN zmienił polski futbol „w środowisko kryminogenne, okradając kibiców z wątłych nadziei, że emocjonują się uczciwą rywalizacją”.
Nie napisaliśmy, bo każdy może się pomylić.