Kinga Dębska jak mało kto w polskim kinie wie, jak radzić sobie z tematami najtrudniejszymi. "Święto ognia" - najnowszy jej film – to ekranizacja głośnej powieści Jakuba Małeckiego. Tym razem w centrum mamy dwie siostry: Nastkę i Łucję, a każdej z nich przyjdzie na swój sposób zmierzyć się z własnymi ograniczeniami.
"Ognisty ptak" i "Święto wiosny" Igora Strawińskiego stanowią podstawę nie tylko XX-wiecznego baletu, ale również na stałe wpisały się w klasykę historii tańca. Mało tego. "Święto wiosny", w którym Strawiński bardzo mocno odszedł od klasycznych kompozycji, uznawane jest za jeden z pierwszych przykładów muzyki nowoczesnej. Dzięki choreografiom Michela Fokine'a, Maurice'a Bejarta czy Piny Bausch ("Święto wiosny"), oba tytuły pozostają uniwersalne i nieśmiertelne, a każdy tancerz i tancerka marzy, aby zatańczyć solowe partie obu.
Dlaczego wspominam o baletach Strawińskiego przy okazji filmu Kingi Dębskiej "Święto ognia", który jest ekranizacją głośnej powieści Jakuba Małeckiego? Bo jeszcze przed lekturą książki i obejrzeniem filmu, już sam tytuł był swoistą zbitką tytułów dzieł, które ukształtowały twórczość i karierę Strawińskiego. A później okazało się, że elementy "Ognistego ptaka" pojawiły się w filmie.
Żeby było jasne: Dębska od lat konsekwentnie trzyma się kina środka i nie sadzi się na wymyślanie koła na nowo. W efekcie tworzy filmy przyjemne, refleksyjne, nie popadające w banał. Tak było w przypadku "Moich córek krów", "Planu B" czy "Zabawy zabawy". Tak jest i tym razem. Poznajemy Nastkę – młodą kobietę, uwiezioną we własnym ciele. Przy jej porodzie zdiagnozowano u niej porażenie mózgowe i jak sama mówi "jej choroba poszła jej w ruchy, a nie w mózg". Nastka jest jednocześnie narratorką filmu i to z jej perspektywy patrzymy na rzeczywistość.
Oswoić inność
Nastka mieszka w centrum Warszawy z ojcem – Poldkiem. Jej starsza siostra Łucja jest świetnie zapowiadającą się tancerką baletu narodowego. Siostry łączy niezwykła więź, dzięki której Łucji jest łatwiej komunikować się z Nastką. Ale nie tylko. Każda z nich mierzy się z własnymi ograniczeniami fizycznymi: Łucja, żeby otrzymać wymarzoną rolę, Nastka - aby nadać swojemu życiu sens. Z jakim efektem? Warto sprawdzić samemu.
"Święto ognia" w pewien sposób kompleksowo nawiązuje do poprzednich filmów Dębskiej, jednak filmowczyni nie odcina kuponów od sukcesu. Nie boi się tematów trudnych i nie boi się ryzyka, żeby z tymi tematami zmierzyć się w sposób przystępny, zjadliwy. Rozsądnie skonstruowane postaci, słodko-gorzkie poczucie humoru, będące katalizatorem sytuacji skrajnych - to niektóre z narzędzi, które stały się znakiem rozpoznawczym Dębskiej. I bardzo dobrze, bo jako społeczeństwo powinniśmy oswajać to, czego zbiorowo unikamy lub tabuizujemy. Chorobę, cielesność, uzależnienia i śmierć też da się oswoić.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: fot. Zuzanna Szamocka/Kino Świat