Pisze do mnie Pani Emilia:„Panie Jacku, jak to możliwe, że wywołuje Pan takie kontrowersje? Tyle złośliwości? I mimo tego ciągle Pan pisze? Podziwiam, nie tylko za treść, ale też za umiejętność bycia ponad tymi wszystkimi kalumniami”.
Droga Pani Emilio, cieszę się, że wywołuję kontrowersję. „Bezpciowych” przynudzaczy jest już chyba dosyć. Jeśli ktoś się chce ponudzić – ma w prasie codziennej praktycznie nieskończony wybór. A jeśli ktoś ma ochotę na mały zastrzyk z adrenalinki – teraz już wie gdzie mnie szukać. Kalumnie, Pani Emilio? Toż to są moje medale! Już Pani tłumaczę. Zadałem sobie kiedyś pytanie: „jak mogę się przysłużyć ojczyźnie”? Odpowiedź brzmiała: „zwalczając tych, którzy chcą jej zaszkodzić”. Następne pytanie: „a kto szkodzi jej najbardziej”? Odpowiedź: „wszelka endecja, kołtuneria, obskurantyzm, zaprzaństwo, fanatyzm, nienawiść, pieniactwo, ksenofobia, mściwość, krótkowzroczność, pogarda dla tego, co odmienne, co słabsze; pazerność i głupota, głupota, głupota”… Kiedyś te cechy personifikowała PZPR, dzisiaj – działacze pożal się Boże koalicji. No i staram się te cechy niektórych naszych rodaków piętnować. Ja wiem, to głos wołającego na puszczy, ale gdyby tak zebrał się chórek… Nawet gęsi, gdy chórem zawrzeszczały, potrafiły mury Jerycha obalić. No więc gęgam sobie, bez szczególnych złudzeń co do nadzwyczajnych rezultatów mojego gęgactwa. I tylko czasami miewam satysfakcję: kiedy – tchórzliwie, jak to oni, korzystając z anonimowości (ale adresik nadawcy zawsze można ustalić, gdyby się chciało) – moi ulubieńcy pozostawiają mi pod blogiem pamiątki swojego intelektu – wtedy wiem, że dopiekłem im do żywego, że moje słowa osiągnęły cel. Bo jedno jest niezaprzeczalne: wielu z nich zaczyna poranek od lektury mojego bloga… :-)