Zerwali. Monika chciała wrócić do domu. Marusz P. wsiadł z nią do samochodu. Wcześniej poprosił znajomego o wykopanie głębokiego dołu. Kobieta była poszukiwana kilka miesięcy. Policjanci najpierw znaleźli jej auto, zatopione w stawie, potem odkopali ciało. Biegli nie byli w stanie ustalić przyczyny śmierci. Kobieta została pobita młotkiem, ale mogła jeszcze żyć, gdy zasypywano ją piaskiem. P. został skazany na dożywocie.
Prawomocna jest kara dożywocia dla Mariusza P., oskarżonego o zabójstwo swojej partnerki Moniki W.-S. z Jaworznika (Śląskie). Wyrok obejmuje także inne przestępstwo, które zarzucane było mężczyźnie - brutalne zgwałcenie innej kobiety,
Wyrok zapadł w poniedziałek w Sądzie Apelacyjnym w Katowicach. Sąd rozpoznawał odwołania od wyroku I instancji i tylko nieznacznie zmienił poprzednie orzeczenie.
Z wyroku wyeliminowano zastrzeżenie, że o warunkowe przedterminowe zwolnienie Mariusz P. będzie mógł starać się najwcześniej po 30 latach. Oznacza to, że skazany będzie mógł wyjść na wolność na ogólnych zasadach, czyli po 25 latach kary.
W sprawie oskarżeni byli też dwaj inni mężczyźni. Jednemu z nich - Pawłowi B. - prokuratora przypisywała udział w zabójstwie. Sąd apelacyjny złagodził mu karę sześciu lat pozbawienia wolności do lat czterech. B. wykopał dół i zakopał Monikę, ale potem jako pierwszy wskazał miejsce ukrycia ciała.
Karę roku więzienia w zawieszeniu dostał Łukasz W., który wraz z B. zatopił samochód kobiety. Obaj zostali uznani za winnych utrudniania śledztwa.
Sąd nie uwzględnił wniosku o wznowienie przewodu sądowego. Domagał się tego obrońca oskarżonego.
Odrzucone wnioski dowodowe obrony
Proces odwoławczy rozpoczął się w lutym. Wtedy jednak w sądzie nie stawił się żaden z oskarżonych.
Na kolejny, poniedziałkowy termin P. został doprowadzony z zakładu karnego. Jego obrońca mecenas Mariusz Orliński złożył kilka wniosków dowodowych. Domagał się między innymi wznowienia przewodu sądowego oraz zasięgnięcia kolejnej opinii biegłych na temat mechanizmu śmierci Moniki i przesłuchania kilku świadków, w tym policjanta, który rozmawiał z P. tuż po jego zatrzymaniu.
Sprzeciwiła się temu prokurator Edyta Kubska i pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych. Argumentowali, że podobne wnioski były już składane przed sądem I instancji, że są bezzasadne i zmierzają do przedłużenia procesu. Sąd podzielił ich stanowisko, nie zgodził się także na wyłączenie jawności w trakcie wygłaszania przez oskarżonego P. ostatniego słowa, czego chciała obrona.
Według obrońcy głównego oskarżonego w sprawie były braki dowodowe - jego zdaniem nie ma bezpośrednich dowodów dotyczących zabójstwa, nie wiadomo, w jakich okolicznościach do niego doszło, nie ma narzędzia zbrodni, a sąd I instancji kategorycznie przypisuje sprawstwo Mariuszowi P.
Prokurator w złożonej apelacji zakwestionowała jedynie karę w zawieszeniu, wymierzoną Łukaszowi W. Domagała się trzech lat bezwzględnego pozbawienia wolności. Jego obrońca wniósł o nieuwzględnienie tej apelacji i utrzymanie wyroku w mocy.
Zabił, bo chciała odejść
Wyrok w I instancji orzekł w czerwcu 2023 roku Sąd Okręgowy w Sosnowcu. Poza dożywociem zobowiązał P. do wypłaty w sumie kilkuset tysięcy złotych nawiązek pokrzywdzonym.
Według sądu I instancji do zbrodni doszło, bo Monika chciała zerwać z Mariuszem. Ten zakończenia związku nie aprobował. Sąd nie dał wiary wyjaśnieniom P., który twierdził, że chciał Monikę jedynie nastraszyć, a ciosy zadał jej w samoobronie. Skazując P. na dożywocie, sąd nie dostrzegł żadnych okoliczności łagodzących – uznał, że oskarżony wykazał się pogardą dla życia, działał wyjątkowo brutalnie i drastycznie, był już wcześniej karany za poważne przestępstwa i trudno w jego przypadku mówić o możliwości resocjalizacji.
Z uwagi na zaawansowane zmiany pośmiertne biegli nie byli w stanie wskazać jednoznacznej przyczyny zgonu Moniki W.-S. Jednocześnie uznali, że mogło nią być gwałtowne uduszenie na skutek zatkania ust i nosa oraz unieruchomienia klatki piersiowej w wyniku przysypania ziemią, dlatego zarzut zabójstwa miał też B., który był wcześniej podejrzany o utrudnianie śledztwa. Sąd okręgowy jednak nie podzielił opinii prokuratury i wymierzył mu karę za poplecznictwo.
Zerwała z Mariuszem P. i chciała wrócić do domu
9 lipca 2021 roku 42-letnia Monika W.-S. wyjechała fordem fiestą w towarzystwie Mariusza P. z jego domu w Jaworzniku. Po zerwaniu z nim chciała wrócić do domu rodzinnego. Ostatni raz była widziana na stacji paliw w Zawierciu, gdzie P. usiadł na fotelu kierowcy i stamtąd dalej prowadził jej samochód.
Zaginięcie kobiety zgłosiła jej rodzina. Zatopione auto Moniki znaleziono 14 lipca. Wystającą ponad lustro wody klapę bagażnika zauważył wędkarz. Samochód nie miał tablic rejestracyjnych, ponadto znaleziono ślady zacierania oznaczeń identyfikacyjnych.
Okoliczności zaginięcia 42-latki ustalali policjanci z Wydziału Kryminalnego komendy wojewódzkiej w Katowicach i Prokuratura Okręgowa w Częstochowie. Głównie dzięki zapisom monitoringów śledczy ustalili, że z zaginięciem kobiety może mieć związek znajomy Mariusza P. - Paweł B. Mężczyzna ten został zatrzymany pod koniec listopada 2021 pod zarzutem utrudniania śledztwa. Ciało Moniki zostały znalezione 25 listopada we wskazanym przez niego miejscu.
Jak ustalili śledczy, na kilka dni przed zabójstwem, 4 lub 5 lipca, Mariusz P. poprosił Pawła B. o wykopanie koparką dużego dołu na jego działce w Porębie. 9 lipca, po przyjeździe z Moniką W.-S. na miejsce, zadał jej co najmniej 11 uderzeń młotkiem w głowę i wrzucił ją do dołu. Potem polecił Pawłowi B. zasypanie dołu ziemią i poprosił go o pozbycie się auta Moniki. 10 lipca B. zamalował tylną klapę i numer VIN oraz wspólnie z Łukaszem W. zatopił pojazd w zbiorniku w Zawierciu, do którego wrzucił też tablice rejestracyjne.
Czytaj też: Jest podejrzany o zabicie Moniki. Najpierw odpowie za handel narkotykami, w czym miał mu pomagać policjant
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja