Przed Sądem Okręgowym w Sosnowcu (woj. śląskie) zapadł wyrok w sprawie zabójstwa 42-letniej Moniki. Odpowiadali za to trzej mężczyźni. Główny oskarżony to Mariusz P., który przed zbrodnią rozstał się z kobietą. Miał ją uderzyć młotkiem w głowę i wrzucić do wcześniej wykopanego dołu. Jednym z dowodów był pamiętnik zamordowanej.
W Sądzie Okręgowym w Sosnowcu w środę zapadł wyrok w sprawie zabójstwa 42-letniej Moniki. Mariusz P. został skazany na dożywocie. Sąd zastrzegł też, że P. będzie mógł starać się o warunkowe przedterminowe zwolnienie najwcześniej po 30 latach. Wyrok jest nieprawomocny.
Za winnych utrudniania śledztwa zostali uznani dwaj inni oskarżeni - Paweł B., który zakopał zwłoki Moniki, oraz Łukasz W., który wraz z B. zatopił w stawie samochód należący do ofiary.
- W pewnym momencie się zawahałam, pomyślałam, że może będzie 25 lat albo niżej, ale na szczęście jest fajnie pod tym względem, ucieszyłam się – mówi jedna z sióstr zamordowanej Moniki. Druga podkreśla, że wymierzona Mariuszowi P. kara jest sprawiedliwa.
Sąd częściowo wyłączył jawność procesu
Proces ruszył 7 lutego 2023 roku. Częściowo był niejawny, ponieważ jeden z zarzutów dotyczył gwałtu. To przestępstwo nie było związane ze śmiercią Moniki, ale dotyczyło innej partnerki Mariusza P.
To on jest głównym oskarżonym w sprawie zabójstwa 42-latki. Na ławie oskarżonych zasiedli też Paweł B. i Łukasz W.
Mariusz P. mówił w sądzie, że nie przyznaje się do winy i zamierza odpowiadać jedynie na pytania swego obrońcy. Na pierwszej rozprawie odczytano protokoły z jego wyjaśnień złożonych w śledztwie, w których opowiadał, że do zabicia jego partnerki doszło "przypadkiem" - chciał ją tylko wystraszyć, a skutek w postaci jej śmierci "nastąpił w obronie własnej". Oskarżony oświadczył wtedy, że nie podtrzymuje tych wyjaśnień.
Ciało znalezione po czterech miesiącach poszukiwań
42-letnia Monika zaginęła w lipcu 2021 roku w Jaworzniku w gminie Żarki, niedługo później jej samochód znaleziono w stawie w Zawierciu. Auto było pozbawione tablic rejestracyjnych i miało zamalowane elementy karoserii. Ciało kobiety zostało odnalezione dopiero w listopadzie 2021 roku w Porębie niedaleko Zawiercia, było zasypane w pięciometrowym dole.
Prokuratorzy ustalili, że 9 lipca 2021 roku 42-letnia Monika wyjechała fordem fiestą w towarzystwie Mariusza P. z jego domu w Jaworzniku. Po zerwaniu z mężczyzną chciała wrócić do domu rodzinnego. Ostatni raz była widziana na stacji paliw w Zawierciu, gdzie P. usiadł na fotelu kierowcy i stamtąd dalej prowadził jej samochód. Zaginięcie kobiety zgłosiła jej rodzina.
Czytaj też: Jest podejrzany o zabicie Moniki. Najpierw odpowie za handel narkotykami, w czym miał mu pomagać policjant
Zatopione auto należące do Moniki znaleziono 14 lipca. Wystającą ponad lustro wody klapę bagażnika zauważył wędkarz. Samochód nie miał tablic rejestracyjnych i miał ślady zacierania oznaczeń identyfikacyjnych. Mundurowi sprawdzili okolicę, a płetwonurkowie skontrolowali staw. Ciała kobiety wówczas nie odnaleziono.
Zapisy w pamiętniku
Jak podawała prokuratura, Monika i Mariusz byli partnerami od około trzech lat. Dochodziło pomiędzy nimi do nieporozumień i awantur. Jak wynika z pamiętnika kobiety, partner stosował wobec niej przemoc. Tuż przed śmiercią kobieta pojechała do jego domu, aby ostatecznie zakończyć znajomość. Krótko po zaginięciu na polecenie prokuratury zatrzymano P., jednak zgromadzone w tamtym czasie dowody nie dawały podstaw do przedstawienia mu zarzutów. Mężczyzna został ponownie zatrzymany w październiku w innej sprawie, dotyczącej handlu narkotykami.
Okoliczności zaginięcia 42-latki ustalali policjanci z Wydziału Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji oraz Prokuratura Okręgowa w Częstochowie. Na podstawie analizy zebranego materiału dowodowego, w szczególności zapisów monitoringów, śledczy ustalili, że z zaginięciem kobiety może mieć związek znajomy Mariusza P. - Paweł B. Mężczyzna ten został zatrzymany pod koniec listopada 2021 roku pod zarzutem utrudniania śledztwa. Zwłoki 42-latki zostały znalezione 25 listopada we wskazanym przez niego miejscu.
Prośba o wykopanie dołu, który stał się grobem
Jak ustalili śledczy, na kilka dni przed zabójstwem, 4 lub 5 lipca, Mariusz P. poprosił Pawła B. o wykopanie koparką dużego dołu na jego działce w Porębie. 9 lipca - jak twierdzi prokuratura - po przyjeździe z partnerką na miejsce, zadał jej kilkanaście uderzeń młotkiem w głowę i wrzucił ją do dołu. Potem miał polecić Pawłowi B. zasypanie dołu ziemią i poprosić go o pozbycie się jej auta. 10 lipca B. - jak informowali śledczy - zamalował tylną klapę i numer VIN oraz wspólnie z Łukaszem W. zatopił pojazd w zbiorniku w Zawierciu, gdzie wrzucił też tablice rejestracyjne.
Ofiara miała 11 ran tłuczonych głowy. Z uwagi na zaawansowane zmiany pośmiertne biegli nie byli w stanie wskazać jednoznacznej przyczyny jej śmierci. Jednocześnie uznali, że przyczyną zgonu mogło być gwałtowne uduszenie na skutek zatkania ust i nosa oraz unieruchomienia klatki piersiowej w wyniku przysypania ziemią, dlatego zarzut zabójstwa usłyszał też B., który był wcześniej podejrzany o utrudnianie śledztwa.
Przesłuchany przez prokuratora Mariusz P. mówił, że nieumyślnie pozbawił życia partnerkę w czasie szamotaniny. Paweł B. wyjaśnił, że jego udział w sprawie polegał jedynie na wykopaniu i zasypaniu dołu oraz ukryciu samochodu. Do przedstawionego zarzutu utrudniania śledztwa nie przyznał się również Łukasz W., który w czasie przesłuchania opisał okoliczności zatopienia pojazdu.
Mariusz P. i Paweł B. byli już w przeszłości karani.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja