PiS ma wszelkie szanse, by wyjść z obecnych kłopotów bez szwanku. Jest wciąż silny poparciem społecznym i słabością konkurentów. Po wyborach zachowa przemożny wpływ na państwo jako partia rządząca lub potężna opozycja - pisze Mirosław Czech w "Gazecie Wyborczej".
PiS zaznał spektakularnej porażki. Musiał przyłączyć się do wniosków o skrócenie kadencji parlamentu, która miała być czasem jego triumfu. Dwa lata temu, po czasach upokorzeń i marginalizacji, bracia Kaczyńscy sięgnęli po pełnię władzy. Chcieli się nią nacieszyć. Nie po to Jarosław stawał na czele rządu, by rozpisywać przedterminowe wybory parlamentarne i narażać się na ryzyko przegranej oraz rozliczeń za naruszanie prawa, nieprawidłowości, a może nawet przestępstwa - podkreśla publicysta "GW".
Premier nie żartuje, gdy mówi, że partia ma zdobyć 280 miejsc w Sejmie - w przeciwnym razie zdymisjonuje swoich współpracowników, by na końcu ustąpić samemu. Zbigniew Ziobro, Przemysław Gosiewski, Ludwik Dorn et consortes nie mogą czuć się bezpieczni - powinni dać z siebie wszystko, by wypełnić zadania postawione przez prezesa. Inaczej podzielą los Kazimierza Marcinkiewicza, Radosława Sikorskiego i Janusza Kaczmarka.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"