Funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego weszli do warszawskich sądów okręgowych. Jednak najprawdopodobniej nie chodzi im o sędziów a o skorumpowanych lekarzy - pisze "Gazeta Wyborcza"
Informację, że CBA weszło do warszawskich sądów, przegląda akta i czegoś szuka, potwierdziło gazecie we wtorek trzech sędziów z różnych wydziałów warszawskiego sądu okręgowego. Temistokles Brodowski, rzecznik CBA, pytany, czego Biuro szuka? "Funkcjonariusze CBA nie byli w sądzie, pytałem w trzech miejscach" - zaprzecza informacjom dziennika.
"Weszło do pokoju dwóch młodych, bardzo pewnych siebie mężczyzn, jak na komendę wyjęli legitymacje i rzucili: CBA! Takim tonem, jakby byli przekonani, że i tu oni są władzą. Przez moment przemknęło mi: czy mam podstawić ręce do kajdanek?" - relacjonuje jeden z sędziów.
CBA w warszawskim sądzie pojawiło się w ubiegłym tygodniu. Zgodę na ich działanie dał - dowiedziała się "Gazeta" - prezes sądu. A więc operacja jest legalna. To, czego szukają funkcjonariusze Biura, jest tajne. Wiadomo tylko, że powołują się na jedno z warszawskich śledztw i że dotyczy ono korupcji.
Ale sędziowie, analizując przepisy i zachowanie agentów, podpowiadają: na celowniku mogą być biegli medycy sądowi. Dlaczego? CBA interesuje się już zakończonymi sprawami z ostatnich kilku lat. Agenci Biura najpierw przejrzeli ich spisy w tzw. sekcjach wykonawczych i wydziałach penitencjarnych. W tych pierwszych decyduje się, czy i kiedy skazani na więzienie, a odpowiadający z wolnej stopy, pójdą siedzieć. Sędziowie penitencjarni podejmują przede wszystkim decyzje o warunkowych przedterminowych zwolnieniach z więzienia. W obu przypadkach kluczowe znaczenie dla decyzji sędziów mają opinie lekarskie o zdrowiu skazanego.
Zaniepokojeni wkroczeniem Biura sędziowie sprawdzili, że ustawa o CBA daje im prawo badania "przestępstw przeciwko wymiarowi sprawiedliwości" zapisanych w art. 233 kodeksu karnego, a więc dotyczących fałszywych zeznań, w tym przedstawiania sądowi fałszywych opinii przez biegłych.
"Myślę, że idą tym tropem. Wypisali kilkadziesiąt spraw z repertorium, ale jaki jest klucz po samych sygnaturach nie można się zorientować, tym bardziej że wśród tych spraw są i takie, w których sąd odmówił odroczenia czy udzielenia przerwy w karze" - mówi jeden z sędziów.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"