Raport z audytu postępowań z okresu rządów Zjednoczonej Prawicy ma skutkować tym, że opinia publiczna dowie się, co działo się w 200 sprawach, co do których są podejrzenia politycznego wpływu - mówił w "Rozmowie Piaseckiego" minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar. Jak stwierdził, raport potwierdza, że istniał wtedy parasol ochronny nad śledztwami.
Prokuratura Krajowa opublikowała we wtorek częściowy raport z audytu postępowań z okresu rządów Zjednoczonej Prawicy z lat 2016-2023. Raport obejmuje 200 spośród 600 spraw badanych przez zespół prokuratorów w Prokuraturze Krajowej.
W środę w "Rozmowie Piaseckiego" był o to pytany minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar.
Przygotowany raport - jak zaznaczył Bodnar - "przede wszystkim ma skutkować tym, że opinia publiczna dowie się, co działo się w 200 sprawach, co do których są różne podejrzenia politycznego wpływu".
30 kolejnych zawiadomień
Bodnar mówił, że raport będzie skutkował "kolejnymi 30 zawiadomieniami dotyczącymi czynów karalnych albo dyscyplinarnych". Jak stwierdził, raport potwierdził też, że "w latach 2016-2023 istniał parasol ochronny ze strony prokuratury nad różnymi śledztwami".
- Co do kilkunastu prokuratorów już obecnie toczą się postępowania dyscyplinarne lub przygotowawcze w kierunku odpowiedzialności karnej, natomiast raport będzie skutkował kolejnymi ponad 30 zawiadomieniami dotyczącymi albo czynów karalnych albo dyscyplinarnych - wyjaśnił.
CZYTAJ także: "Ujawniono nieprawidłowości", Bodnar zawiesił prokuratorkę. "Ciężkie przewinienie dyscyplinarne"
Bodnar mówił również, że "polityka personalna, powoływanie osób na wyższe stanowiska w prokuraturze, skutkowało tym, że powstawała pewna grupa śledczych, która była gotowa wykonywać polecenia polityczne". - Myślę, że postępowaniami wyjaśniającymi zostanie objęta jeszcze grupa kilkudziesięciu osób. W przypadku postawienia zarzutów, istnieje możliwość zawieszenia prokuratora - tłumaczył.
Podkreślał, że "raport opiera się na głębokiej analizie i wykazuje bardzo konkretne działania". Minister sprawiedliwości przekazał, że raport nie zawiera żadnych nazwisk. - W niektórych tych sprawach, które toczą się przez lata, wina może być rozłożona - wyjaśniał.
Sprawa "dwóch wież" i kilometrówek Czarneckiego
Jak wynika z częściowego raportu, opublikowanego we wtorek przez Prokuraturę Krajową, zastrzeżenia dotyczą między innymi sprawy "dwóch wież" (dotyczącej planów budowy w Warszawie dwóch wieżowców przez powiązaną ze środowiskiem Prawa i Sprawiedliwości spółkę Srebrna) czy "kilometrówek" Ryszarda Czarneckiego.
Jak mówił Bodnar, "efektem raportu jest to, że do takich spraw należy wrócić". - Dlaczego te kilometrówki dopiero teraz mogły ruszyć do przodu? Ponieważ cała dokumentacja była ukrywana w słynnym garażu pana Ziarkiewicza (byłego szefa Prokuratury Regionalnej - red.) w Lublinie - mówił Bodnar.
Minister sprawiedliwości przypomniał, że z kolei w sprawie "dwóch wież" nigdy nie został przesłuchany Jarosław Kaczyński czy ksiądz, który "miał rzekomo dostać kopertę za odpowiednie podpisy".
Ultimatum od Tuska?
Bodnar był pytany także o publikację w "Newsweeku", według którego premier Donald Tusk miał być niezadowolony z tempa rozliczeń polityków Prawa i Sprawiedliwości i miał postawić Bodnarowi ultimatum: "albo rozliczenia przyśpieszą albo dostaniesz Romana Giertych na wiceministra i on cię zmotywuje".
Giertych jest przewodniczącym zespołu do spraw rozliczeń PiS, powołanym przez klub parlamentarny Koalicji Obywatelskiej.
- Mnie ten artykuł (w "Newsweeku" - red.) zaskoczył, bo taka rozmowa nie miała miejsca - odpowiedział Bodnar.
Bodnar: jak Romanowski zamierza wykonywać mandat delegata, skoro uciekł na Węgry?
Pytany, czy jest zadowolony z tempa rozliczeń PiS, Bodnar odparł, że "rozliczenia muszą iść do przodu, ale zgodnie z wszystkimi procedurami". - Najgorsze, co mogłoby się zdarzyć to to, że zostaną podjęte określone działania, które później utkną gdzieś w sądach albo prokuratura zostanie złapana na różnych błędach proceduralnych i z tego zrobi się jeden wielki śmiech, a nie poważny proces rozliczeń - mówił minister.
Zwrócił uwagę na procedury, które mogą wydłużać czas rozliczeń. - Podam przykład. Wczoraj wysłałem pismo do marszałka Hołowni, bo prokuratura to sprawdziła i okazuje się, że pan Romanowski jest wciąż zgłoszony jako kandydat i polski delegat do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy - mówił Bodnar.
Tłumaczył, że sprawdzenie tej kwestii jest ważne ze względu na planowane postawienie kolejnych zarzutów Marcinowi Romanowskiemu. - Marszałek Hołownia musi podjąć decyzję, czy on (Romanowski - red.) będzie częścią delegacji. Powstaje pytanie, jak on zamierza wykonywać ten mandat delegata, skoro uciekł na Węgry - powiedział.
Dodał, że "przed świętami zostało skierowane kilka wniosków o uchylenie immunitetu". - Parlament Europejski zajmie się w lutym pięcioma wnioskami o uchylenie immunitetu. Nasz krajowy parlament teraz ma dwa (wnioski o uchylenie immunitetu - red.) na biegu - pana (Jana Krzysztofa) Ardanowskiego i pana (Krzysztofa) Szczuckiego. Są przygotowywane kolejne sprawy, kolejne zarzuty w sprawach Pegasusa, w sprawach zdrady dyplomatycznej, w sprawie funkcjonowania podkomisji smoleńskiej. Ta machina cały czas idzie do przodu - powiedział Adam Bodnar.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24