Tuż po ostatnim gwizdku, oznaczającym szokującą porażkę 0:1 z Meksykiem, niemiecki piłkarz Julian Brandt przystał na prośbę kibica i zrobił sobie z nim selfie. Część mediów i kibiców w jego ojczyźnie zarzuca mu brak profesjonalizmu, domagając się nawet wyrzucenia z kadry, w trybie natychmiastowym. Część chwali za ludzki gest. Zainteresowany wytłumaczył swoje postępowanie w prosty sposób. - Szedłem do tunelu prowadzącego do szatni, kiedy zawołał mnie jakiś chłopiec. Poprosił o wspólne zdjęcie. Zawsze staram się być miły dla fanów. To wszystko - oświadczył.