Dwanaście osób mieszkało razem w mieszkaniu, w którym ojczym katował ośmioletniego Kamila. Chłopiec miał połamane ręce, nogę, był oblewany wrzątkiem i sadzany na gorącym piecu. Teraz walczy o życie w szpitalu, ale jednocześnie padają pytania, dlaczego nikt mu nie pomógł i nikt nie przerwał wcześniej jego cierpienia. Prokuratura postawiła kolejne zarzuty w tej sprawie.