Nastolatek miał na sobie bezrękawnik. Nóż przebił materiał i trafił w serce. Na bezrękawniku mogła zatrzymać się ręka zabójcy. Pobrano materiał genetyczny, ale różni biegli różnie interpretują wyniki. Chcieli więc jeszcze raz zbadać próbkę. Ale wtedy probówka z mieszaniną DNA okazała się pusta.
Dominik K. zginął w 2016 roku w bójce. Ktoś dźgnął go śmiertelnie nożem na ulicy w samym centrum Katowic. Śledczy zabezpieczyli do badań biologicznych jego ubranie, w tym bezrękawnik. Nóż przeszedł przez bezrękawnik i trafił w serce. Na bezrękawniku mogła zatrzymać się ręka zabójcy, zostawiając ślad DNA.
To ten ślad był przedmiotem ostatniej rozprawy w środę 17 stycznia w Sądzie Okręgowym w Katowicach w procesie przeciwko Dariuszowi N.. W lipcu 2021 roku oskarżony został skazany za zabójstwo Dominika, ale w apelacji wyrok został uchylony. Dlatego teraz sprawa rozpatrywana jest od nowa.
Jeden bezrękawnik i pięć opinii biegłych
Bezrękawnik Dominika K. w czasie śledztwa został przekazany do badań katowickiemu laboratorium genetycznemu DNALab. Biegli stwierdzili, że na ubraniu jest ślad Dariusza N.
Na podstawie wyników badań DNALab, czyli suchych wydruków z aparatu do elektroforezy (techniki analitycznej), a nie na bezpośrednim badaniu materiału wyizolowanego z bezrękawnika, powstały cztery kolejne opinie.
Dwie prywatne opinie (czyli druga i trzecia w tej sprawie) przygotowane na zlecenie obrony były sprzeczne z opinią sporządzoną na zamówienie prokuratury.
Czwartą opinię zleciła Prokuratura Rejonowa Katowice-Północ, która na skutek zawiadomienia Dariusza N. sprawdzała, czy biegli DNALab pracowali rzetelnie. To śledztwo było trzykrotnie umarzane, chociaż zamówiona opinia była korzystna dla oskarżonego o zabójstwo. Jej autorka sporządziła analizę biostatystyczną, która przybliża sądowi wartość dowodową badania genetycznego, wskazuje, czyja hipoteza jest bardziej prawdopodobna – prokuratury czy obrony. Biegła wskazała hipotezę obrony.
Ostatnią, czyli piątą już opinię, na wniosek sądu sporządzali dr Marcin Tomsia i dr Kornelia Droździok z Zakładu Medycyny Sądowej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. To oni byli przesłuchiwani na ostatniej rozprawie - 17 stycznia.
Biegli wyjaśniali, że chcieli samodzielnie zbadać ślad z bezrękawnika, ponieważ nie wszystko w dokumentacji DNALab było dla nich jasne, na przykład jaką metodę badawczą zastosowano. Dlatego poprosili o przekazanie próbki.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam