"Polska wyłania się jako sprawdzian, czy zepsuta demokracja może zostać odrodzona" - ocenia w opublikowanym w czwartek artykule Lee Hockstader, dziennikarz "Washington Post". Według niego wciąż "nie jest jasne, czy Polsce uda się odzyskać kwitnącą demokrację, niezawisłe sądownictwo i solidne instytucje".
Artykuł zatytułowany "Polska jest sprawdzianem, jak odrodzić zepsutą demokrację", ukazał się w dziale opinii "Washington Post" w czwartek wieczorem. "Wobec naporu autorytaryzmu i tyranów na całym świecie, Polska wyłania się jako sprawdzian, czy zepsuta demokracja może zostać odrodzona", ocenia autor, dziennikarz Lee Hockstader. Jak stwierdza, "zniechęcające" pierwsze znaki wskazują, iż "może to być trudniejsze niż zbudowanie jej od zera".
"Betonowanie" władzy PiS
Hockstader zaznacza, że "pogarda dla subtelności reprezentatywnej i pluralistycznej demokracji" była "znakiem rozpoznawczym człowieka, który kontrolował partię rządzącą od ośmiu lat w Polsce", czyli dla Jarosława Kaczyńskiego. Po tym, jak niepowodzeniem zakończyła się - według autora - jego "próba zabetonowania swojej władzy, przewodzi on nieprzejednanej opozycji".
W artykule "Washington Post" zwrócono uwagę, że powrót Donalda Tuska na urząd premiera "nie oznacza, że przejął on władzę". Wyliczono, że w ciągu dwóch ostatnich kadencji Prawo i Sprawiedliwość arbitralnie "manipulowało systemami, zasadami i instytucjami dla swojej własnej, politycznej korzyści, umieszczało swoich sprzymierzeńców w sądach, prokuraturze, państwowych mediach i banku centralnym", a także "stworzyło skomplikowany, prawny tor przeszkód zaprojektowany tak, aby partii pozostały w garści kluczowe dźwignie władzy nawet, jeśli zostanie odsunięta od władzy w wyborach".
Jak odnotowuje Hockstader, Donald Tusk musi "mierzyć się z sędziami lojalnymi wobec Prawa i Sprawiedliwości, stanowiącymi około 20 procent sądownictwa, a także sprawującym władzę prezydencką (Andrzejem) Dudą". "Rezultatem jest zaostrzająca się walka o to, kto sprawuje najbardziej podstawowe uprawnienia władzy w Polsce" - podaje.
"Tusk słusznie postrzega swój program (polityczny) jako próbę przywrócenia nie tylko norm i instytucji demokratycznych, ale także samej sprawiedliwości. Jednocześnie walczy, by pozbyć się zgubnych wpływów Prawa i Sprawiedliwości z instytucji podstępnie upolitycznionych za poprzedniej władzy" - ocenia dziennikarz "Washington Post".
ZOBACZ TEŻ: Zagraniczne media o sytuacji w Polsce: kryzys instytucjonalny, który grozi paraliżem kraju
"Od sukcesu Tuska zależy wiele"
Jak ocenia Lee Hockstader, "od sukcesu Tuska zależy wiele". "Dla Polaków sukces ten obejmowałby nie tylko status ich kraju jako narodu zgodnego z europejskimi wartościami, ale także dziesiątki miliardów euro pomocy finansowej zamrożonej przez Unię Europejską w odpowiedzi na pogardę reżimu Kaczyńskiego dla norm demokratycznych" - pisze.
W ocenie dziennikarza, stawka przywrócenia Polski na demokratyczne tory jest "co najmniej równie wysoka" dla Zachodu, zwłaszcza w obliczu trwającej w Ukrainie wojny i "śmiertelnego zagrożenia ze strony Rosji Władimira Putina". "Nic nie mogłoby sprawić Putinowi większej przyjemności niż obserwowanie postępującej destabilizacji Polski" - stwierdza.
Demokracja w Polsce
Nasilający się konflikt opozycyjnego PiS z nowym rządem dziennikarz "Washington Post" postrzega jako "test obciążeniowy, który w najbliżej przyszłości prawdopodobnie wystawi największy i najbardziej wpływowy kraj Europy Wschodniej na zaciekłą rywalizację sił".
W takiej atmosferze "nie jest jasne, czy Polsce uda się odzyskać kwitnącą demokrację, niezawisłe sądownictwo i solidne instytucje, na których stworzenie na ruinach komunizmu tak ciężko pracowała ponad 30 lat temu".
"Jest zbyt wcześnie, aby przewidywać, że (...) obecny impas doprowadzi do anarchii lub przemocy" w Polsce, stwierdza Hockstader. "Ale znaki są złowieszcze" - dodaje.
ZOBACZ TEŻ: Zagraniczne media informują o "batalii o praworządność" w Polsce. "Lista walk jest długa"
Źródło: Washington Post