Dramatyczne zgłoszenie okazało się pomyłką. Strażacy i policjanci ze Świebodzina (Lubuskie) przeszukiwali jeziora Zamecko i Lubinieckie w poszukiwaniu tonącego mężczyzny. Okazało się, że nic mu nie jest.
W sobotę po południu służby ratunkowe ze Świebodzina otrzymały zgłoszenie dotyczące mężczyzny, pod którym na jednym ze zbiorników miał załamać się lód. Miał on wpaść do wody i machać rękoma.
- Zgłaszający miał to widzieć z kamery drona, którym przelatywał nad jeziorem - wyjaśnia starszy aspirant Marcin Ruciński z Komendy Powiatowej Policji w Świebodzinie.
Machał do drona, zgłaszający źle to zinterpretował
Na miejsce pojechali policjanci i strażacy, którzy przeszukali jeziora Zamecko i Lubinieckie. - Nigdzie nie było jednak osoby potrzebującej pomocy ani miejsca, w którym widoczna byłaby wyrwa w lodzie - opisuje Ruciński.
Po kolejnej rozmowie ze zgłaszającym doprecyzował on, że widział z dużej wysokości wędkarza, który machał do drona. Miało to wyglądać na wzywanie pomocy. Okazało się, że był to mężczyzna łowiący ryby. - Poinformował on mundurowych, że nic mu nie zagraża - przekazuje Ruciński.
Jak dodaje, choć ta historia wydaje się być zabawna, to ryzyko wpadnięcia do zimnej wody, kiedy załamie się pod człowiekiem lód, jest realne i bardzo niebezpieczne. - Pokrywa lodowa ciągle się zmienia i może nie być wystarczająco gruba, aby po niej chodzić. W różnych miejscach może mieć ona inną grubość oraz mogą występować pęknięcia, których nie da się łatwo zauważyć. Pamiętajmy, aby dla własnego bezpieczeństwa lepiej nie wchodzić na lód - podkreśla.
Autorka/Autor: FC/gp
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Lubuska policja