Wyrywkowe kontrole na przejściach granicznych z Niemcami, protest przewoźników na granicy z Ukrainą. To wszystko składa się na jedno - osoby wyjeżdżające z Polski muszą liczyć się z korkami.
Najgorzej sytuacja wygląda na granicy wschodniej. Około 580 pojazdów ciężarowych czeka w środę na odprawę przed przejściem granicznym z Ukrainą w Medyce na Podkarpaciu. Kolejka samochodów sięga kilkudziesięciu kilometrów. Według danych z godz. 7 szacowany czas oczekiwania na wyjazd z Polski wynosi 53 godziny.
Dla porównania - dwa tygodnie temu czas oczekiwania na przekroczenie granicy wynosił trzy godziny, a w kolejce na odprawę czekało około 30 tirów.
Stoją już przed Przemyślem
- Takiej sytuacji, jak w tej chwili, tak długiej kolejki nie pamiętamy - nie kryje młodszy aspirant Joanna Golisz, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Przemyślu.
Kolejka oczekujących samochodów ciężarowych na przekroczenie granicy w Medyce rozpoczyna się jeszcze przez Przemyślem.
- Występują miejscowe spowolnienia w ruchu na terenie miasta od ulicy Lwowskiej przez aleję Żołnierzy Wyklętych do ulicy Krakowskiej. Samochody ustawione są na jednym pasie przy prawej krawędzi jezdni. Podobnie sytuacja wygląda na drogach w miejscowości Żurawica, Duńkowiczki, jak i na drodze od Przemyśla do Medyki. Policjanci cały czas regulują ruchem, nie dopuszczają do tego, żeby doszło do jakichkolwiek zatorów - mówi Golisz.
Kolejki przed granicą spowodowane są protestem przewoźników, którzy nie przepuszczają aut ciężarowych na przejściach m.in. w Korczowej i Dorohusku (woj. lubelskie). Jedynym czynnym przejściem dla samochodów ciężarowych jest właśnie Medyka.
- Robimy wszystko, aby przepustowość przejścia była jak największa - podkreśla porucznik Piotr Zakielarz, rzecznik prasowy Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej. Jak przekazał, Straż Graniczna w Medyce pracuje w pełnej obsadzie, ale przejście ma swoje ograniczenia i nie jest w stanie przyjąć całego ruchu z pozostałych przejść granicznych.
Odprawy aut osobowych odbywają się na bieżąco.
Trwa protest przewoźników
Przewoźnicy prowadzą swój protest od poniedziałku. Przepuszczają jeden samochód ciężarowy na godzinę na przejściu w Korczowej oraz w województwie lubelskim w Dorohusku i Hrebennem.
Protestujący na bieżąco przepuszczają autokary, transporty z żywnością, pomocą humanitarną i paliwami. Postulują m.in. wprowadzenie zezwoleń komercyjnych dla firm ukraińskich na przewóz rzeczy, z wyłączeniem pomocy humanitarnej i zaopatrzenia dla wojska ukraińskiego, zawieszenie licencji dla firm, które powstały po wybuchu wojny na Ukrainie i przeprowadzenie ich kontroli. Jest też postulat dotyczący likwidacji tzw. elektronicznej kolejki po stronie ukraińskiej.
Niemcy kontrolują wjeżdżające pojazdy
Korki tworzą się także przed granicą z Niemcami. Wszystko przez wyrywkowe kontrole pojazdów po niemieckiej stronie. - W Niemczech wprowadziliśmy tymczasowe kontrole, bo mamy problem z liczbą nielegalnych imigrantów. Potrzebujemy takich tymczasowych środków kontroli. To kontrole tymczasowe. To bardzo ważne, należy to podkreślić. Są elastyczne, wprowadzone w ramach oceny sytuacji przez policję - tłumaczy Martin Kremer, konsul generalny Niemiec we Wrocławiu.
W poniedziałek przed przejściem granicznym na autostradzie A4 w Jędrzychowicach pod Zgorzelcem korek ciągnął się przez prawie 10 kilometrów.
- Masakra, dwa kilometry - osiem godzin. Dramat - skarżył się jeden z kierowców. - Tu nie ma żadnego tempa, to powinno być jakoś inaczej zorganizowane - dodawał inny kierowca, który utknął w korku.
W środę - jak relacjonowała przed południem reporterka TVN24 Olga Mildyn - sytuacja wygląda dużo lepiej, bo zator zaczyna się mniej więcej 2,5 kilometra przed granicą. Zakorkowany bywa też sam Zgorzelec, bo kierowcy chcą ominąć zatłoczoną autostradę.
Spowolnienia występują także na innych przejściach granicznych. We wtorek na autostradzie A2 przed Świeckiem (woj. lubuskie) zator zaczynał się już około dziewięciu kilometrów przed granicą.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24