- Biegły z laboratorium Żandarmerii Wojskowej stwierdził z bardzo wysokim prawdopodobieństwem, że ujawnione części drona wskazują na użycie materiałów wybuchowych - powiedział na konferencji prasowej Grzegorz Trusiewicz z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Dodał, że choć na razie śledczy nie są w stanie wskazać, jakie to były materiały wybuchowe, jaka była ich ilość i skład, to istnieje bardzo wysokie prawdopodobieństwo, graniczące z pewnością, że doszło do wybuchu.
ZOBACZ: MON: mamy do czynienia z rosyjskim dronem. "Prowokacja"
Ustalają, czy do wybuchu doszło w powietrzu, czy po uderzeniu w ziemię.
- Na miejsce jedzie biegły z techniki uzbrojenia wojskowego w Zielonce, który być może określi precyzyjnie rodzaj urządzenia. Na razie nie wiemy, jakiej produkcji jest dron - zaznaczył prokurator.
Stwierdził też, że nie ustalono jeszcze, czy do wybuchu doszło w powietrzu, czy też po tym, jak dron uderzył w ziemię. Ustalane jest też to, z jakiego kierunku nadleciał.
Prokurator mówił też, że w glebie jest wyrwa, krąg o średnicy około pięciu, sześciu metrów.
- I może trochę mniej, jeśli chodzi o głębokość - podkreślał Trusiewicz.
Do wybuchu doszło w nocy
Chodzi o zdarzenie, do którego po godzinie 2 w nocy z wtorku na środę doszło w miejscowości Osiny w powiecie łukowskim. W polu kukurydzy znaleziono nadpalone metalowe i plastikowe elementy. Okoliczni mieszkańcy mówili, że słyszeli wybuch.
W zdarzeniu nikt nie ucierpiał. W wyniku eksplozji powybijane zostały szyby w pobliskich domach.
- Siedziałem w pokoju u siebie w domu. Było tak około północy i był strzał straszny. Coś wybuchło, aż się dom cały zatrząsł - relacjonował w rozmowie z TVN24 jeden z mieszkańców wsi.
- Kolega mówił, że aż było w Krzywdzie słychać jakiś wybuch. Zastanawiał się, co to - dodał. Jak mówił, miejscowość jest oddalona o około 10 kilometrów. - Nie wiadomo było, czy to gaz u kogoś wybuchł, bo czasami ludzie na działkach mają butle z gazem takie wielkie do przechowywania, czy może ktoś wypadek miał. Ale myślałem, że jakby to był wypadek, to cały dom by się nie zatrząsł - powiedział.
Dowództwo Operacyjne RSZ: nie zarejestrowano naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej
Minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział, że "w tym momencie każda wersja musi być brana pod uwagę". - Najprawdopodobniej mówimy o dronie, który rozbił się. Nie nosi on na razie znamion, które by świadczyły o charakterze militarnym. Nie należy wykluczać, że mamy do czynienia z dronem przemytniczym i nie możemy wykluczyć aktu sabotażu - mówił. Niedługo później Grzegorz Trusiewicz z Prokuratury Okręgowej w Lublinie przekazał, że prokuratura wstępnie wykluczyła opcję cywilną i przemytniczą.
Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych przekazało, że "po przeprowadzeniu wstępnych analiz zapisów systemów radiolokacyjnych, minionej nocy nie zarejestrowano naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej ani z kierunku Ukrainy, ani Białorusi".
Informacja o znalezieniu obiektu, który według wstępnych ocen może stanowić element starego silnika ze śmigłem, została przekazana do Centrum Operacji Powietrznych - Dowództwa Komponentu Powietrznego.
Autorka/Autor: tm/gp
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Wojtek Jargiło