Szef kutnowskiego WOPR-u sprzedawał dokumenty, na podstawie których zatrudnionych zostało co najmniej 10 ratowników - orzekł kutnowski sąd i skazał go na karę więzienia w zawieszeniu. Ratownicy, którzy pracowali dzięki "lewym" dokumentom, będą musieli zapłacić po tysiąc złotych grzywny.
Wyrok w tej sprawie zapadł po półtorarocznym śledztwie. W maju 2014 roku jako pierwsi informowaliśmy o szokujących ustaleniach prokuratorów, z których wynikało, że ratownicy pracujący w kutnowskim aquparku de facto nie przechodzili wymaganych egzaminów. Mimo to dostawali od szefa kutnowskiego WOPR dokumenty pozwalające na ratowanie ludzi kąpiących się w basenie.
- Skazany brał od młodych ludzi pieniądze i wydawał dokumenty zaświadczające, że przeszły one egzamin na młodszego ratownika i ratownika. W rzeczywistości egzaminy były fikcją - podkreślał sędzia kutnowskiego sądu Jarosław Bartczak.
66-letni Eugeniusz W. został skazany na karę dwóch lat więzienia w zawieszeniu na pięć lat. Oprócz tego musi oddać pieniądze, które dostał za wystawienie "lewych" dokumentów i pokryć część kosztów sądowych. Nie będzie mógł przez pięć lat przeprowadzać egzaminów dla ratowników ani kierować żadnym WOPR-em.
Wyrok jest nieprawomocny.
- Nie mam nic do powiedzenia. Ja niczego nie fałszowałem - powiedział skazany 66-latek po odczytaniu wyroku.
Podczas śledztwa mężczyzna przyznał się do przestępstw. Tłumaczył, że jako doświadczony egzaminator wiedział, kogo trzeba egzaminować, a komu "można to odpuścić".
Ratownicy z grzywną
Sąd zdecydował się, że dziesięcioro młodych ludzi, którzy kupili od Eugeniusza W. dokumenty musi zapłacić po tysiąc złotych grzywny na cele społeczne.
- Sąd zdecydował się na umorzenie postępowania karnego. Nie byli oni wcześniej karani, dlatego sam udział w postępowaniu w charakterze oskarżonych będzie dla nich wystarczającą nauczką - argumentował sędzia.
Do wystawiania "lewych" zaświadczeń dochodziło od 2011 do 2013 roku.
Po pracy... nauka pływania
Obowiązujące w Polsce prawo o bezpieczeństwie osób przebywających na obiektach wodnych pozwala na pracę w charakterze ratownika osobie, która przeszła dwustopniowe szkolenie. Najpierw należy odbyć kurs na młodszego ratownika, potem na ratownika. Uprawnienia do organizowania kursów, egzaminów i wpisywania zaświadczeń o zdobyciu uprawnień posiadał Eugeniusz W.
Mężczyzna za "zaliczenie" każdego z niezbędnych do podjęcia pracy ratownika szczebli brał od 500 do 700 złotych. Jego "klienci" takie dokumenty przedkładali, ubiegając się o pracę na basenie.
I choć trudno w to uwierzyć - jak mówił tvn24.pl prokurator Krzysztof Kopania - jedna z osób zapisała się na kurs pływania po pomyślnym zakończeniu rekrutacji do pracy na stanowisko ratownika.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: bż/sk / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź