Plan był prosty. Iść do domu znajomego, kiedy ten jest w pracy. Wybić okno, zabrać "fanty" i zmyć się z miejsca przestępstwa. 31-letni włamywacz zrealizował plan tylko częściowo - bo zamiast uciekać... usnął w okradanym domu. Obudził go zszokowany właściciel.
Mój rozmówca nie ma złudzeń. Wiem o dziwnym przestępstwie, o którym mówią na wsi prawie wszyscy. Mówią bez zgrozy. Historię sprzed kilku dni opowiada się tutaj jak dowcip. Chociaż sprawcy całego zamieszania nie jest do śmiechu.
- Panie, daj mi pan spokój. Z telewizji do tej sprawy? Przecież to śmieszne jest - macha ręką.
- Ale i nietypowe. Faktycznie usnął pan podczas włamania?
- Taa... tam na fotelu usiadłem. No i wóda swoje zrobiła, jakoś mnie zmorzyło. Usnąłem. Głupia sprawa. Szczegółów nawet sobie nie przypominam - wzrusza ramionami.
Nic śmiesznego
- Wie pan, ja wszystko rozumiem, ale żeby kumpel kumpla chciał okraść? - kręci głową pani Małgorzata. Z jej domu dobrze widać dom, w którym doszło ostatnio do włamania.
Znajduje się obok ruin zamku w gminie Grabów (woj. łódzkie). W pobliżu nie ma innych zabudowań. Teren jest osłonięty drzewami i z daleka nie widać, co dzieje się na podwórku.
O bezpieczeństwo ma dbać pies - przywiązany niedaleko domu. Głośno szczeka, kiedy widzi nieznajomego. No, ale złodziejem okazał się być dobry znajomy. Mieszkający raptem kilometr dalej.
Krzysztof* mieszka sam. Rano wyjeżdża do pracy, wraca późnym popołudniem. Michał chciał to wykorzystać. Przed "akcją" pił wódkę. Jak się później okazało - zdecydowanie za dużo.
- Podejrzany wybił szybę i przez okno wszedł do środka. Przygotował sobie zawiniątko, w które zapakował łupy - opowiada podinsp. Dariusz Kupisz z łęczyckiej policji.
Co było w środku? Kiedy pytamy o to podejrzanego, łapie się za głowę.
- Tam były jakieś buty robocze... i jakiś strój roboczy. Wszystko warte z 50 złotych - kręci z zażenowaniem głową.
„Zrobił z siebie idiotę”
Po południu Krzysztof wrócił do domu. Zauważył wybite okno. Jeszcze zanim wszedł do środka zadzwonił po policję. Nie spodziewał się, że sprawcę całego zamieszania spotka śpiącego w jego fotelu. Tuż obok wybitego okna.
- No i się zrobiło. Przyjechał jeden patrol policji. Myślałem, że mnie zabiorą, ale nie! Potem przyjechał drugi samochód. I dopiero mnie zabrali. Jak w konwoju jakimś - mówi włamywacz.
Na komendzie okazało się, że Michał ma w organizmie 1,8 promila alkoholu.
- Śledczy przedstawili mu zarzut usiłowania kradzieży z włamaniem. Grozi mu kara do 10 lat pozbawienia wolności - informuje insp. Kupisz z łęczyckiej policji.
Prokuratorzy nie wystąpili o areszt. Bo podejrzany przyznał się do winy. Wcześniej był karany tylko za zbyt szybką jazdę samochodem.
- To dobry chłopak. Wódka mu zrobiła z mózgu wodę. No i ma problemy... A oprócz tego zrobił z siebie idiotę. To chyba boli go najbardziej - kręci głową jedna z jego sąsiadek.
Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź