Umyli Lolka ciepłą wodą z szarym mydłem, nie pomogło. Jedzie po pomoc 300 kilometrów

Umyli Lolka ciepłą wodą z szarym mydłem, nie pomogło. Jedzie po pomoc 300 kilometrów
Bocian Lolek nie może lata, bo jego pióra oblepione są nieznaną substancją
Źródło: Stowarzyszenie Razem dla Zwierząt w Wałczu
Wychłodzonego i wycieńczonego bociana, który siedział na polu niedaleko oczyszczalni ścieków w Wałczu (woj. zachodniopomorskie), uratowała para młodych ludzi, która przejeżdżała obok samochodem. Jak się okazało, ptak nie może latać, bo jest oblepiony trudną do usunięcia substancją. Nie pomogła kąpiel w ciepłej wodzie z użyciem szarego mydła. Ptak zostanie przetransportowany ponad 300 kilometrów do specjalnego ośrodka rehabilitacji w Żychlinie pod Kutnem, gdzie uzyska pomoc.

Bocian Lolek - bo tak nazwała go para młodych ludzi, którzy jadąc samochodem, zauważyli go leżącego na polu - trafił pod opiekę Stowarzyszenia Razem dla Zwierząt w Wałczu w ubiegłym tygodniu. Ptak był wycieńczony i wychłodzony, nie mógł latać, bo jest oblepiony trudną do usunięcia nieznaną substancją.

Ciepła kąpiel z szarym mydłem nie pomogła

Początkowo pani Marika, jedna z wolontariuszek, wzięła na tydzień bociana do domu i tam próbowała usunąć zanieczyszczenia z piór bociana pod prysznicem. - To była ciepła kąpiel z szarym mydłem, którą podpowiedział nam Artur Paul z ośrodka rehabilitacji bocianów w Żychlinie pod Kutnem, ale niestety nie udało się, jest tak czymś oblepiony, że szukamy pomocy - opisała Ewa Kościuk ze Stowarzyszenia Razem Dla Zwierzą w Wałczu. Ptak jest zdrowy, nie ma żadnych złamań czy obrażeń. Stowarzyszeniu udało się zorganizować transport do ośrodka pod Kutnem. - Lolek dzięki czujności przejeżdżającej pary młodych ludzi został znaleziony, a do Żychlina zawiezie go za darmo pan Mateusz, któremu dziękujemy - podkreśliła.

Umyli Lolka ciepłą wodą z szarym mydłem, nie pomogło. Jedzie po pomoc 300 kilometrów
Umyli Lolka ciepłą wodą z szarym mydłem, nie pomogło. Jedzie po pomoc 300 kilometrów
Źródło: Stowarzyszenie Razem dla Zwierząt w Wałczu

Ptak wróci na wolność, ale trzeba czasu

Lolek wyjechał z Wałcza do Żychlina w południe. Artur Paul z ośrodka rehabilitacji tych ptaków powiedział, że Lolek wróci na wolność, ale trzeba czasu. - Będę musiał ocenić wstępnie, co to za substancja, żeby przy ewentualnym usuwaniu nie naruszyć skóry tego bociana. Jeśli się okaże, że nie da się tego zrobić, to będziemy stopniowo pozbawiać tego bociana piór, ale uspokajam, tylko tych, które będą mogły odrosnąć. Zaczniemy od lotek, bo ptak i tak nie lata, a potem wiosną on zgubi i tak puch, który zostanie zastąpiony nowym - przekazał Artur Paul ze Stowarzyszenia "Pomagam Bocianom". - Lolek w kolejnym okresie lęgowym nie będzie nadawał się do wypuszczenia na wolność z prostej przyczyny, nie wszystkie pióra zdążą mu odrosnąć, może nie dać sobie rady na dłuższych dystansach, natomiast w przyszłości on będzie mógł wrócić do naturalnego środowiska, tym bardziej że jest zdrowy i nic mu nie dolega - podsumował społecznik.

Czytaj także: