"Uprowadził" tramwaj z łódzkiej zajezdni. Szukają złodzieja na miejskich kamerach

Policja szuka osoby, która "uprowadziła" tramwaj
Policja szuka osoby, która "uprowadziła" tramwaj
Źródło: TVN24 Łódź

- Różnymi sprawami się zajmowaliśmy, ale kradzież tramwaju zdarzyła nam się po raz pierwszy - podkreśla łódzka policja, która pomaga wyjaśnić okoliczności wyprowadzenia tramwaju z zajezdni przez nieustaloną osobę. W piątek wieczorem stał jeszcze w zajezdni - w niedzielę rano znaleziono go porzuconego na pętli na drugim krańcu miasta. Co się działo w międzyczasie? Pomóc mają nagrania z kamer miejskiego monitoringu.

Chociaż cała sprawa brzmi jak primaaprilisowy żart, to nim nie jest. Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne w Łodzi razem z policją i prokuraturą wyjaśniają, jak to możliwe, że ktoś wyjechał tramwajem z zajezdni przy ul. Telefonicznej, jeździł nim po mieście, a potem zostawił porzucony i zamknięty skład na łódzkim Żabieńcu.

- Dla nas jest to sprawa bardzo poważna, bo ktoś wyprowadził tramwaj z zajezdni i bez niczyjej wiedzy jeździł po mieście. Dobrze, że nie doszło do tragedii - podkreśla przed kamerą TVN24 Sebastian Grochala z Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego.

Grochala dodaje, że wciąż trwają ustalenia, kto i w jaki sposób "pożyczył" sobie tramwaj. Łódzki przewoźnik chce też dowiedzieć się, co się działo w tym czasie ze składem. Sprawę wyjaśnia też policja, która wstępnie ustaliła, że tramwaj został uprowadzony w sobotnią noc.

- Wstępne ustalenia wskazują, że tramwaj przemieszczał się po mieście w sobotę, około godz. 22-23 - mówi tvn24.pl podinsp. Joanna Kącka.

W okolicznościach wyjaśnienia zagadkowej kradzieży mają pomóc nagrania z monitoringu miejskiego.

- Musimy drobiazgowo sprawdzić zapis kamer z różnych godzin. Oprócz tego sprawdzamy wiele miejsc, bo nie wiemy do końca, jaką trasą jechał tramwaj - wyjaśnia Kącka.

Tramwaj jeździł bez wiedzy przewoźnika

Tramwaj jeździł bez wiedzy przewoźnika

Kto chciał pojeździć tramwajem?

Policja dodaje, że osoba odpowiedzialna za zamieszanie musiała mieć przynajmniej podstawowe umiejętności prowadzenia tramwaju, znała procedury i sposób organizacji pracy na zajezdni. - Z tego powodu nie wykluczamy, że za sprawą stoi były lub obecny pracownik MPK - podkreśla podinsp. Kącka.

O porzuconym tramwaju jako pierwsza poinformowała w niedzielę rano motornicza, która przejeżdżała w pobliżu porzuconego składu.

- Jej uwagę zwrócił skład stojący na pętli używanej tylko w sytuacjach awaryjnych. Kiedy przy kolejnym okrążeniu tramwaj dalej stał, nie miała już wątpliwości, że coś jest nie tak - informuje Sebastian Grochala.

Okazało się, że "uprowadzony" tramwaj nie został uszkodzony. Co więcej - osoba, która nim przyjechała zamknęła drzwi do składu

- Mamy wrażenie, że autorowi zamieszania nie chodziło o niszczenie mienia, tylko o zrobienie nam złośliwości - zauważą Grochola.

Roztargnieni ochroniarze

Jak to się stało, że ktoś tak po prostu wziął tramwaj i jeździł nim po mieście? Łódzki przewoźnik twierdzi, że winę ponoszą nie nieszczelne procedury, tylko błędy pracowników.

- Mamy poważne uwagi do pracowników ochrony, ale ze względu na dobro śledztwa nie będę zdradzał szczegółów - ucina Sebastian Grochala.

Już teraz wiadomo, że trudno będzie jednoznacznie stwierdzić, w jaki sposób osoba niepowołana znalazła się w tramwaju - w skradzionym składzie nie były zainstalowane kamery.

Amator nie ruszy

Łódzki przewoźnik podkreśla, że za sprawą nie może stać osoba przypadkowa.

- Nikt z zewnątrz nie potrafiłby tak po prostu wyjechać z zajezdni, przejechać przez miasto bez wykolejenia, zgasić silnik i zamknąć tramwaj. To jest po prostu bardziej skomplikowane, niż może się wydawać - zaznacza Grochala.

Za krótkotrwałe użycie pojazdu bez zgody właściciela grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.

Mapy dostarcza Targeo.pl

Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź

Czytaj także: