Wagon miał jechać prosto, a nagle skręcił w lewo. Po tym, jak tramwaj linii nr 2 wypadł z torów na ul. Piotrkowskiej, pięcioro pasażerów trafiło do szpitali. - Na szczęście nikt nie został potrącony przez rozpędzony skład, bo bilans mógłby być tragiczny - mówią tvn24.pl policjanci.
Asp. Marzanna Boratyńska z łódzkiej drogówki informuje, że do wypadku doszło po południu w centrum Łodzi.
- Tramwaj linii nr 2 jechał ul. Piotrkowską w kierunku południowym. Przy Placu Reymonta skład wypadł z torów - mówi policjantka.
Rozpędzony skład zatrzymał się kilka metrów za torowiskiem. Po drodze uderzył w niewielki mur okalający plac.
- Pięcioro pasażerów tramwaju odniosło obrażenia. Na szczęście ich obrażenia nie zagrażają życiu. Wszyscy trafili do łódzkich szpitali - informuje Marzanna Boratyńska.
Musieli uciekać
Policjanci rozmawiali ze świadkami wypadku. Niektórzy opowiadali, że musieli uciekać przed tramwajem.
- W miejscu, gdzie zatrzymał się tramwaj często znajdują się piesi. Dlatego konieczne było podniesienie składu, żeby upewnić się, czy nikt nie został potrącony przez wagon. Na szczęście te działania upewniły nas w tym, że tramwaj nikogo nie potrącił - mówi Boratyńska.
Okoliczności wypadku wyjaśniają też pracownicy nadzoru ruchu Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Łodzi.
Nieuwaga motorniczego?
Tramwaj był kierowany przez doświadczonego, 47-letniego motorniczego. Był trzeźwy, ale nie potrafił powiedzieć, dlaczego doszło do wypadku.
- Zabezpieczymy monitoring miejski, żeby odtworzyć sekwencję zdarzeń. Jeżeli okaże się, że przed wykolejonym składem jechał tramwaj skręcający w Plac Reymonta, może się okazać, że za złe ustawienie zwrotnicy odpowiada nieuwaga motorniczego - mówi asp. Marzanna Boratyńska.
W miejscu wypadku pasażerów woziła komunikacja zastępcza. Utrudnienia trwały do godz. 15.
Autor: bż//ec / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Policja w Łodzi