Policjanci we wtorek po południu zostali zaalarmowani, że w jednym z mieszkań w centrum Skierniewic doszło do awantury domowej. "Policjanci po dojechaniu na miejsce ustalili, że 35-letni mężczyzna mieszkaniec Skierniewic, wszczął awanturę ze swoją partnerką, grożąc jej śrutową bronią gazową" - przekazywała aspirant Katarzyna Kurkowska w komunikacie opublikowanym na stronie skierniewickiej komendy.
W momencie, kiedy 35-latek groził bronią, w mieszkaniu były też córki zgłaszającej. Jedna z nich, siedmiolatka, została postrzelona w udo.
Dziecko zostało przetransportowane do jednego z łódzkich szpitali.
Zarzuty dla 35-latka
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi poinformował, że 35-latek, kiedy wrócił do domu, zaczął ubliżać kobiecie i bić ją po głowie. Ubliżał też jej córkom.
- Kobieta schroniła się wraz z dziećmi w innym pokoju, podejrzany wszedł do niego, trzymając pistolet pneumatyczny, wymierzył do pokrzywdzonych, po czym oddał dwa strzały, które trafiły w siedmioletnią dziewczynkę. Następnie, po wybiciu szyby w drzwiach, podejrzany dalej groził odłamkiem szkła. Jeden z pocisków wywołał krwawienie u dziecka - opisał rzecznik łódzkiej prokuratury Paweł Jasiak. 35-latek usłyszał w prokuraturze trzy zarzuty. - Zarzuty kierowania gróźb karalnych oraz spowodowanie uszczerbku na zdrowiu swojej partnerki, oraz jej córki. Prokuratura w Skierniewicach zdecydowała o skierowaniu wniosku o zastosowanie tymczasowego aresztowania - poinformował prokurator. Mężczyźnie grozi do 10 lat więzienia. - Nie przyznał się do popełnienia zarzuconych mu przestępstw. Wskazał, że co prawda uderzał partnerkę w głowę, ale w jego ocenie nie były to mocne uderzenia, a postrzelenie dziecka było wynikiem rykoszetu pocisku wystrzelonego w kaloryfer - podał Jasiak.
Autorka/Autor: bż, pk/ gp, tam
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Komenda Miejska Policji w Skierniewicach