Na dworcu autobusowym w Paryżu policja zatrzymała 37-letniego Polaka, Wiktora K. Mężczyzna był ścigany od 2020 roku za spowodowanie wypadku, w którym zginęło dwóch jego kolegów. Zatrzymany mężczyzna siedział za kierownicą bmw, które rozbiło się na ulicy Broniewskiego w Łodzi. Kiedy świadkowie próbowali ratować poszkodowanych, sprawca uciekł.
Podkomisarz Adam Dembiński z łódzkiej policji przekazał, że zatrzymanie 37-latka było możliwe dzięki pracy funkcjonariuszy z Wydziału Poszukiwań i Identyfikacji Osób w łódzkiej komendzie wojewódzkiej. Namierzenie Wiktora K. było jednak o tyle trudne, że - jak powiedział policjant - ścigany często zmieniał miejsce pobytu.
- Łódzcy policjanci ustalili, gdzie może przebywać, jednak z uwagi na częste zmiany miejsca zamieszkania oraz przemieszczanie się pomiędzy krajami Unii Europejskiej, konieczne było nawiązanie kontaktu za pośrednictwem Wydziału Poszukiwań i Identyfikacji Osób KGP z Europejską siecią współpracy policyjnej ENFAST zajmującą się poszukiwaniem najbardziej niebezpiecznych przestępców - powiedział podkom. Dębiński.
Zwieńczeniem tej polsko-francuskiej współpracy było zatrzymanie 37-latka na dworcu autobusowym w Paryżu. Polak został osadzony w areszcie śledczym, gdzie oczekuje na zakończenie procedury ekstradycyjnej do Polski.
Tragedia w Łodzi
Do wypadku doszło 23 lutego 2020 roku. Ciemne auto, w którym jechało czterech młodych mężczyzn, zostało nagrane przez miejski monitoring. Kamery - jak przekazała prokuratura - zarejestrowały też moment tragedii. Pędzący ulicą samochód wpadł w poślizg, zjechał z drogi na chodnik i uderzył w drzewo. Na miejscu zginął 30-letni pasażer. Drugą ofiarą wypadku był 26-latek, o życie którego przez kilkadziesiąt minut bezskutecznie walczyli ratownicy medyczni. Trzeci pasażer w bardzo ciężkim stanie trafił do szpitala.
Samodzielnie z miejsca zdarzenia oddalił się 37-letni dziś kierowca.
- Mężczyzna w momencie wypadku nie miał uprawnień do kierowania pojazdami mechanicznymi. Podejrzewamy, że był on pod wpływem substancji psychoaktywnych – przekazywał po tragedii Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury okręgowej.
Ślady krwi
Do wraku, z którego wyrzucony został w momencie zderzenia jeden z pasażerów, podbiegli świadkowie. Z zamieszania - jeszcze zanim na miejscu pojawiły się służby - skorzystał kierowca. Wszystko wskazuje na to, że Wiktor K. był ranny, o czym świadczyły ślady krwi w jego domu. W tamtym miejscu jednak trop się urywał.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura dla Łodzi-Widzewa. Śledczy zaocznie przedstawili zarzuty dla Wiktora K. Mężczyzna jest podejrzany o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczkę z miejsca zdarzenia bez udzielenia pomocy.
Sąd zgodził się na tymczasowe aresztowanie mężczyzny. Zaraz potem opublikowany został list gończy za mężczyzną, któremu grozi do 12 lat więzienia. Prokuratura opublikowała wtedy wizerunek ściganego.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Policja w Łodzi