Marcin P. może już uczestniczyć w czynnościach procesowych - taką opinię wydali biegli psychiatrzy, którzy badali byłego prezesa największej piramidy finansowej ostatnich lat. Jego problemy zdrowotne od dwóch miesięcy paraliżowały śledztwo. Opinia psychiatrów daje szanse na to, że P. i jego żona będą mogli wkrótce stanąć przed sądem. Prokuratorzy zaś skończą swoją pracę jeszcze przed lipcową zmianą kodeksu postępowania karnego, która wymagałaby przerobienia gotowego już aktu oskarżenia.
Ostatnie tygodnie były bardzo nerwowe w łódzkiej prokuraturze okręgowej, która zajmuje się sprawą Amber Gold. Niemal zakończonego śledztwa nie można było zamknąć od dwóch miesięcy przez chorobę głównego podejrzanego - Marcina P.
Podejrzany o oszustwo na ponad 800 mln złotych mężczyzna w kwietniu był badany przez psychiatrów, którzy orzekli, że w areszcie owszem może pozostać, ale nie może uczestniczyć w postępowaniu procesowym. Oznaczało to, że Marcin P. nie mógł zaznajamiać się z aktami zgromadzonymi we własnej sprawie, co jest niezbędne do przedstawienia mu aktu oskarżenia.
Prokuratorzy musieli więc czekać na jego wyzdrowienie, zanim mogli ogłosić zakończenie trwającego prawie trzy lata śledztwa.
"Zwolnienie" lekarskie wydane przez dwóch psychiatrów kończyło się na początku czerwca. W zeszły poniedziałek P. znowu widział się z biegłymi psychiatrami w piotrkowskim areszcie, gdzie jest osadzony. Wczoraj zaś, według naszych ustaleń, były prezes Amber Gold został przywieziony do szpitala więziennego w Łodzi, na jeszcze jedno spotkanie z lekarzami.
Odetchnęli z ulgą
Prokuratorom zależy na tym, żeby akt oskarżenia w tej sprawie został wysłany do sądu jeszcze w czerwcu. Od lipca zmienia się bowiem kodeks postępowania karnego. Nowe prawo wymusiłoby przeredagowanie gotowego już aktu oskarżenia i przejrzenie na nowo 16 tys. tomów akt zgromadzonych w tej sprawie. A to - zdaniem łódzkich prokuratorów - oznaczałoby kilkumiesięczny poślizg.
Mogą odetchnąć z ulgą - Marcin P. jest zdrowy i może już uczestniczyć w śledztwie. Nie ma też przeciwwskazań do tego, żeby dalej był za kratkami.
- Faktycznie, było trochę nerwowości. Na szczęście wszystko wskazuje na to, że śledztwo w sprawie Amber Gold nareszcie znalazło się na ostatniej prostej - mówi tvn24.pl Jacek Pakuła z łódzkiej prokuratury.
Pod sąd jeszcze w tym roku?
Od wtorku P. znowu przegląda akta w swojej sprawie. Prokuratorzy spodziewają się, że podejrzany niedługo skończy zaznajamianie się z prokuratorskimi ustaleniami i poświadczy, że nie zgłasza nowych wniosków dowodowych. Potem śledztwo będzie można zamknąć.
W ciągu trzech lat przesłuchano w tej sprawie 19 tys. osób i postawiono 25 zarzutów Marcinowi P. Jego żona, Katarzyna P. ma odpowiedzieć za 8 przestępstw mniej, ale parze grozi ta sama kara – 15 lat więzienia.
Problemy małżonków, małżeńskie problemy
Na proces czeka też współoskarżona w sprawie żona Marcina P. - Katarzyna P.. Kobieta przebywa obecnie w więzieniu w Grudziądzu. To jedyny w kraju zakład karny z oddziałem ginekologicznym. P. trafiła tam po tym, jak - według informacji lokalnych dziennikarzy - zaszła w ciążę ze funkcjonariuszem służby więziennej w Łodzi.
Choroba Marcina P. mogła też skutecznie opóźnić proces Katarzyny P. Łódzkie śledztwo tyczyło się bowiem przestępstw, których małżonkowie mieli dopuszczać się wspólnie i w porozumieniu.
Wpłacili oszczędności życia, odzyskają niewiele
Żaden z klientów Amber Gold nie odzyskał pieniędzy po tym, jak firma ogłosiła likwidację. Dzisiaj mieniem firmy zarządza syndyk. Jego przedstawiciel, Józef Dębiński mówi, że jeszcze żaden z poszkodowanych nie otrzymał rekompensaty. I prawdopodobnie w tym roku nie otrzyma jeszcze ani grosza.
Suma należności Amber Gold przekracza 550 mln złotych. Syndyk, po ściągnięciu 60 mln złotych z pożyczek będzie dysponował kwotą o pół miliarda mniejszą. A to oznacza, że klienci Amber Gold mogą otrzymać tylko niewielką część oszczędności, którą wpłacili.
Gruzy piramidy finansowej
Amber Gold to firma, która miała inwestować w złoto i inne kruszce. Działała od 2009 r., a klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - przekraczającym nawet 10 proc. w skali roku - które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych.
Pieniądze z lokat były wydawane na różne cele. Na działalność lotniczą, w tym finansowanie linii OLT Express, przeznaczono prawie 300 mln zł, ponad 214 mln zł wydano na bieżącą działalność spółki, w tym m.in. na zakup nieruchomości czy reklamę. Ustalono, że prezes Amber Gold Marcin P. i jego żona wypłacili sobie w sumie 18,8 mln zł "pensji".
13 sierpnia 2012 r. firma ogłosiła likwidację, tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż//i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: tvn24