Próbowali ukraść cztery butelki alkoholu, dostarczyli materiału na dobrą komedię. Dwóch braci z Pajęczna (woj. łódzkie) kilka razy uciekało z miejsca zdarzenia i znów do niego wracało. Rozbili auto i stracili cały łup. Policjanci mówią, że wspólnicy działali jak filmowy "Gang Olsena". Na taryfę ulgową nie mogą jednak liczyć.
Nieudolna próba kradzieży alkoholu ze sklepu w Pajęcznie (woj. łódzkie). W niedzielę w jednym z tamtejszych sklepów pojawiło się dwóch mężczyzn. Ze sklepowych półek zabrali cztery butelki alkoholu i zamierzali wyjść bez płacenia za towar. - Jeden ze sprawców szybko odjechał ze skradzionym towarem mercedesem, zapominając jednak o swoim kompanie, który został ujęty w sklepie. Podał on ekspedientkom numer swojego telefonu, który pozostawił w samochodzie. Sprzedawczynie zadzwoniły więc do jego wspólnika, który zdążył już odjechać i kategorycznie zażądały zwrotu alkoholu - opowiada Jacek Karczewski z policji w Pajęcznie.
Nieoczekiwany powrót, rozbity samochód i stracony łup
Mężczyzna, któremu udało się uciec, postanowił wrócić do sklepu. Oddał sprzedawczyniom dwie z czterech skradzionych butelek trunku. Następnie zabrał wspólnika do auta i już razem kontynuowali ucieczkę. - Uciekając, uderzył mercedesem w ścianę budynku, lecz pomimo uszkodzeń odjechał. Powiadomieni pajęczańscy policjanci po krótkim pościgu zatrzymali obu sprawców - relacjonuje Karczewski. Okazało się, że zatrzymani to bracia. Jeden z nich ma 26, a drugi 30 lat. - Nie nacieszyli się łupem. Z pozostałych dwóch butelek wódki jedną potłukli, a drugą wyrzucili na widok radiowozu. Według śledczych perypetie towarzyszące zatrzymaniu przypominały te z filmu "Gang Olsena" - przekazuje policjant. I dodaje: - Mężczyźni odpowiedzą teraz za kradzież sklepową oraz za kierowanie samochodem w stanie nietrzeźwości i wbrew zakazowi sądu.
Zatrzymanym grozi do pięciu lat pozbawienia wolności.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock