Samochód Kamila ze Zgierza (woj. łódzkie) miał problem z przyspieszaniem i dlatego trafił do warsztatu. Wieczorem samochód był już rozbity, przez mechanika podczas jazdy testowej. - W takich sytuacjach zawsze za naprawę musi zapłacić serwis, bo odpowiada prawnie za nasz samochód. Nawet bez spisanej umowy - tłumaczą eksperci.
Kamil, 29-letni zgierzanin, chciał wyjechać, dlatego przed podróżą odstawił swój samochód do warsztatu. Miał być tam sprawdzony, bo były m.in. problemy z przyspieszaniem.
- Wieczorem przez telefon usłyszałem, że mój samochód ma rozbity reflektor i pogiętą maskę, bo podczas jazdy testowej mechanik uderzył w sarnę - opowiada.
Zrobiło się nerwowo, bo 29-latek nie miał spisanej żadnej umowy z mechanikiem.
- Nie miałem w ręku dowodu, że samochód został oddany w dobrym stanie. Od lat jeżdżę bez żadnej stłuczki. Bałem się, że bez swojej winy będę musiał zapłacić za naprawę rozbitego auta - opowiada.
Umowa zawsze jest
Następnego dnia właściciel auta usłyszał w warsztacie, że za szkody spowodowane przez sarnę nie będzie musiał płacić.
Mecenas Bronisław Muszyński, tłumaczy że mechanicy nie mieli innego wyjścia.
- Zostawiając samochód w warsztacie zawieramy słownie dwie umowy. Pierwsza tyczy się naprawy auta, druga jest umową o przechowanie pojazdu - wyjaśnia prawnik.
Uszkodzenie samochodu - na przykład podczas jazdy testowej - jest naruszeniem tej drugiej. Dlatego właściciel auta ma prawo domagać się naprawienia szkody. I nie tylko.
- Rozbity samochód, nawet po naprawie ma niższą wartość niż przed wypadkiem. Teoretycznie możemy ubiegać się o zadośćuczynienie od warsztatu - dodaje Muszyński.
Tyle, że ta droga dotyczy głównie właścicieli nowych aut. Ekspert tvn24.pl wyjaśnia, że na takie rekompensaty (sięgające nawet do 15 proc. wartości auta) mogą liczyć właściciele samochód nie starszych niż trzy lata.
"Rozmawiaj z warsztatem, nie z ubezpieczycielem"
Warsztaty samochodowe najczęściej mają wykupione polisy ubezpieczeniowe, z których pokrywane są koszty np. nieudanych napraw. Andrzej Lasota, właściciel Motozbytu w Łodzi, tłumaczy, że ubezpieczyciel pokrywa też koszty uszkodzeń powstałych podczas jazdy próbnej. Jak jednak dodaje - w jego firmie nigdy nie wydarzyła się taka sytuacja.
- To po prostu odpowiednik OC. Dzięki niemu jesteśmy chronieni, kiedy ktoś np. ukradnie samochód oczekujący na naprawę - wyjaśnia rozmówca tvn24.pl.
Niestety, nie wszystkie serwisy mają tak kompleksową polisę ubezpieczeniową.
- W wielu, zwłaszcza małych punktach naprawy pojazdów polisy ubezpieczeniowe nie obejmują obowiązku przechowania auta. Wtedy mogą pojawić się problemy - twierdzi mec. Muszyński.
W takich sytuacjach prawnik radzi właścicielom aut uszkodzonych (bądź skradzionych) w serwisie żądać zadośćuczynienia od warsztatu. I nie dać się namówić na procesowanie się z ubezpieczycielem warsztatu.
- Taka walka najczęściej jest przegrana - kwituje.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/sk / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź