Według śledczych była postrachem budowlańców. Pani inspektor z Państwowej Inspekcji Pracy miała "odpuszczać" mandaty, w zamian za darmowe prace przy jej domu. Najbliższe trzy miesiące spędzi za kratkami.
- Zawnioskowaliśmy o taki środek zapobiegawczy, ponieważ zachodzi obawa matactwa z jej strony - informuje Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Kobieta została zatrzymana przez Centralne Biuro Ąntykorupcyjne. W czwartek usłyszała sześć zarzutów - w tym pięć dotyczących korupcji.
- Podejrzana w związku z prowadzonymi kontrolami na terenie budów, żądała w co najmniej pięciu przypadkach korzyści majątkowych - tłumaczy prokurator Kopania.
I wyjaśnia, że budowlańcy mieli słyszeć ulitmiatum - albo dostaną mandat za stwierdzone nieprawidłowości, albo wykonają prace na rzecz pani inspektor.
Były to - jak wylicza Kopania - m.in. takie prace jak wykonanie daszku nad pomieszczeniem śmietnika, położenie cegieł na ścianie, wybudowanie murku, prace tynkarskie i malarskie. Ich łączna wartość mogła sięgać kilku tysięcy złotych.
Kradzież - żeby było "taniej"
Szósty zarzut dotyczy podżegania do kradzieży. Jak ustalili funkcjonariusze CBA, jeden z kontrolowanych budowlańców miał stwierdzić, że łapówka jest dla niego nieopłacalna. Bo - jak wyliczał - koszt zażądanych przez 57-latkę prac przewyższał łączną kwotę mandatu.
- Mężczyzna był nakłaniany przez podejrzaną, aby w takiej sytuacji ukradł materiały budowlane niezbędne do wykonania prac z terenu budowy, gdzie pracował - opowiada Krzysztof Kopania.
Do korupcji, jak podaje Piotr Kaczorek z wydziału komunikacji społecznej CBA, dochodziło od września 2016 do października 2017 roku.
Kobieta nie przyznaje się do winy. Nie chciała tłumaczyć się funkcjonariuszom CBA, równie milcząca była w czwartek w prokuraturze.
- Kobieta neguje dotychczasowe ustalenia - informuje Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź