Łódź. Węgla na placu nie ma, jest za to spór między miastem i Polską Grupą Górniczą

12 1250 wegiel-0002
Węgla w preferencyjnych cenach nie ma - alarmują urzędnicy
Źródło: TVN24

W czwartek łódzcy samorządowcy zorganizowali konferencję prasową, podczas której alarmowali, że z zamówionego przez miasto czterech tysięcy ton węgla - do sprzedaży w preferencyjnej cenie - dostali tylko niecały tysiąc. Chwilę wcześniej oświadczenie wydała Polska Grupa Górnicza, która winą za zamieszanie obarcza miejskich urzędników i wskazuje, że terminy dostaw nie są zagrożone.

Węgiel, który - w założeniu - miał być sprzedawany mieszkańcom Łodzi po preferencyjnych cenach miał być, przed przewiezieniem do docelowego odbiorcy, składowany na placu należącym do Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania. Plac jednak jest pusty. W czwartek zorganizowano tam konferencję prasową, w której uczestniczył Piotr Bors z łódzkiego magistratu, prezes MPO Jan Zbroński oraz Tomasz Kacprzak, łódzki radny. 

- Łodzianie potrzebują już teraz blisko pięć tysięcy ton węgla. Złożyliśmy zamówienie na cztery tysiące, ale otrzymaliśmy niecały tysiąc - mówił Bors. 

Zobacz też: Rusza druga tura zapisów na węgiel

Podkreślał, że organizacja procesu dostarczania surowca odbija się na mieszkańcach, którzy nie mogą doczekać się zakupu węgla. 

Plac należący do MPO, na którym ma być składowany węgiel w preferencyjnej cenie
Plac należący do MPO, na którym ma być składowany węgiel w preferencyjnej cenie
Źródło: TVN24

PGG odpowiada i mówi o "niezagrożonej ciągłości dostaw"

Jeszcze przed początkiem konferencji, do mediów rozesłany został komunikat Polskiej Grupy Górniczej. Jej rzecznik, Tomasz Głogowski podkreśla, że miasto Łódź nie dopełniło formalności związanych z zamówieniami węgla. Wskazuje, że urzędnicy nie potwierdzali odbioru surowca. 

Głogowski zaznacza jednak, że "ciągłość dostaw węgla dla mieszkańców Łodzi nie jest zagrożona". Wskazuje, że 9 stycznia do punktu dystrybucji PGG w Pabianicach dotarł transport dwóch tysięcy ton węgla.

Czytaj też: Warszawa rozpoczyna sprzedaż węgla

"Kolejny transport również dwóch tysięcy ton jest zaplanowany według harmonogramu na 17 stycznia" - czytamy w komunikacie. 

Pytani o ten komunikat, uczestnicy czwartkowej konferencji prasowej stwierdzili, że miasto - żeby mogło sprzedać węgiel - musi mieć go u siebie, a nie na placu dystrybucji Polskiej Grupy Górniczej. Przedstawiciel łódzkiego magistratu zaznaczył, że o czekających na przywiezienie dwóch tysiącach ton dowiedział się na chwilę przed konferencją. Wskazał, że to do obowiązków PGG należy przywiezienie surowca z Pabianic do Łodzi. Stwierdził, że PGG - w swoim oświadczeniu - "mija się z prawdą w sposób ordynarny".

- Nie wiem, gdzie jest węgiel, o którym mówi Polska Grupa Górnicza. Na pewno nie ma go na placu MPO, który stoi pusty. Nikt się z nami nie kontaktował. Potrzebujemy czasu na rozdystrybuowanie węgla, a ludzie na wpłacenie pieniędzy - powiedział Bors.

Czytaj też: Siemiatycze gotowe na przyjęcie węgla i jego dystrybucję. "Mamy doświadczonych ludzi, miejsce i potrzebny sprzęt"

Dwa miliony ton zapotrzebowania

Ustawa o zakupie preferencyjnym paliwa stałego przez gospodarstwa domowe, gminy, spółki gminne i związki gminne zakłada, że mogą kupować węgiel od importerów za nie więcej niż 1,5 tys. zł za tonę. Gmina może sprzedawać węgiel mieszkańcom w cenie nie wyższej niż dwa tysiące złotych za tonę. Węgiel w preferencyjnej cenie mogą kupić od samorządu osoby uprawnione do dodatku węglowego. Sprzedawcom tego węgla przysługują rekompensaty, których maksymalny limit na 2023 roku ustalono na 4,9 mld złotych.

Czytaj też: Darłowo. Mieszkańcy nie dostali dodatku węglowego. "Dzwonią z pretensjami, ale my tych pieniędzy nie mamy"

Wiceszef resortu aktywów państwowych Karol Rabenda przekazał, że poprzez samorządy do odbiorców przekazano około miliona ton węgla w preferencyjnych cenach.

- W tym sezonie zimowym roku 2023 zapotrzebowanie szacujemy na kolejny milion ton. Jesteśmy na to przygotowani, trwa odsiewanie węgla. Będziemy w stanie zapewnić dostęp do surowca z innych kierunków, niż rosyjski - podkreślił Rabenda.

Oglądaj TVN24 na żywo
Dowiedz się więcej:

Oglądaj TVN24 na żywo

Czytaj także: