Policjanci zatrzymali dwóch mężczyzn w związku ze śmiercią 20-latka na stacji benzynowej w Łodzi. Jak informowała prokuratura, napastnicy wyciągnęli mężczyznę siłą z auta, a następnie odjechali jego samochodem. Niedługo po zdarzeniu 20-latek zmarł. Zatrzymani mają 27 i 29 lat. W piątek usłyszeli zarzuty.
W piątek (21 lipca) w Prokuraturze Rejonowej Łódź-Bałuty przedstawione im zostały zarzuty dotyczące stosowania wobec 20-latka przemocy mającej na celu wymuszenie zwrotu wierzytelności oraz posiadania narkotyków. Po przesłuchaniu podjęta zostanie decyzja co do ewentualnych wniosków o tymczasowe aresztowanie. Podejrzanym grozi do pięciu lat pozbawienia wolności.
Jak przekazała prokuratura, w oparciu o zebrany materiał dowodowy, w tym zapisy monitoringu, treści pozyskane w oparciu o SMS-y i portale społecznościowe, a także zeznania świadków, zatrzymanym mężczyznom przedstawione zostały zarzuty dotyczące stosowania przemocy w celu zmuszania pokrzywdzonego do wydania rzekomo zakupionego samochodu oraz posiadania narkotyków.
Przyczyna śmierci 20-latka nieznana
Jak podkreśla prokuratura, dla określenia przyczyny zgonu 20-latka konieczne jest przeprowadzenie szczegółowych badań histopatologicznych i toksykologicznych, bo przeprowadzona sekcja zwłok nie dała odpowiedzi na pytanie o przyczynę śmierci mężczyzny.
Odnaleziono samochód 20-latka
Odnaleziono także na terenie Łodzi przejęte od 20-latka renault. Jak przekazała prokuratura, z ustaleń wynika, że kupił on samochód od jednego z podejrzanych i go użytkował, lecz do dnia zdarzenia nie zapłacił. Prawdopodobnie młodzi mężczyźni spotkali się na stacji benzynowej, aby tę kwestię załatwić - domniemują śledczy.
15-latka nie znała napastników
Jak ustalono, 15-latka obecna w renault w chwili ataku nie znała wcześniej napastników. Mężczyźni natomiast znali się wcześniej. Podczas przeszukań zabezpieczone zostały między innymi narkotyki, dlatego też jeden z zarzutów dotyczy związanego z tym faktem przestępstwa. Ponadto odnaleziono szereg przedmiotów i dokumentów osobistych pochodzących z przestępstw, co sprawia, że postępowanie ma charakter rozwojowy. Nie są wykluczone kolejne zarzuty - przekazała prokuratura.
Policja zatrzymała dwóch mężczyzn
O zatrzymaniu dwóch mężczyzn w związku ze śmiercią 20-latka na stacji benzynowej w Łodzi poinformowała rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi komisarz Aneta Sobieraj.
- Pierwszy z mężczyzn został zatrzymany 20 lipca około godziny 19.30. Policjanci dotarli do jego miejsca zamieszkania na terenie dzielnicy Bałuty. Podczas przeszukania odnaleźli u niego ponad 18 gramów podejrzanych substancji. Wstępne badania wykazało, że była to metamfetamina - przekazała Sobieraj. Dodała, że odnaleziono także "dokumenty pochodzące z przestępstwa" i skradziony wcześniej rower. Funkcjonariusze zabezpieczyli również renault, którym 20-latek przyjechał na stację benzynową.
Drugi z mężczyzn został zatrzymany kilka minut po północy. - Po sprawdzeniu w policyjnych bazach okazało się, że jest on osobą poszukiwaną do odbycia kary pozbawienia wolności. Ponadto posiadał przy sobie ponad osiem gramów substancji odurzających - poinformowała rzeczniczka.
Obaj zatrzymani zostaną przesłuchani. - Czekamy również na wyniki sekcji zwłok 20-latka, aby ustalić, jaka była przyczyna jego śmierci i czy rozbój, jakiego dopuścili się na nim zatrzymani, miał wpływ na jego zgon - przekazała policjantka.
Prokuratorskie śledztwo
Prokurator Krzysztof Kopania mówił w czwartek, że mężczyzna 20 lipca około 2 w nocy przyjechał samochodem na stację benzynową przy ulicy Wojska Polskiego. Towarzyszyła mu 15-letnia dziewczyna. - Najprawdopodobniej do auta podeszło dwóch mężczyzn. Doszło do szarpaniny, 20-latek został siłą wyciągnięty z samochodu. Następnie napastnicy odjechali pojazdem, którym poszkodowany przyjechał - opisywał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Prokurator relacjonował, że w momencie ataku z auta wysiadła koleżanka zaatakowanego mężczyzny. Poszkodowany - po tym, jak auto odjechało - wbiegł na tereny zielone znajdujące się w pobliżu stacji benzynowej i tam nagle się przewrócił. - Widział to jeden ze świadków, który wezwał karetkę pogotowia. Niestety, okazało się, że młody mężczyzna nie żyje - informował prokurator.
Ponadgodzinna walka o życie 20-latka
Adam Stępka, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi, relacjonował w czwartek, że pierwsza karetka na miejscu pojawiła się po siedmiu minutach od zgłoszenia.
- Ratownicy przejęli akcję reanimacyjną, którą rozpoczęli świadkowie. Niedługo potem przyjechał jeszcze jeden, specjalistyczny zespół pogotowia - mówił Stępka.
Walka o życie 20-latka trwała ponad godzinę. - Niestety stwierdzony został zgon młodego mężczyzny - podał rzecznik pogotowia.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KMP Łódź