W Sądzie Rejonowym dla Łodzi-Widzewa ruszył proces 27-letniej Sandry K. z Łodzi i jej o rok starszego partnera, Macieja P. Oboje mieli zajmować się 12-letnią suczką w typie rasy amstaff, a odpowiadają za znęcanie się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem. Odebrana im Luna była skrajnie zaniedbana.
Para odpowiada z wolnej stopy. W piątek przed łódzkim sądem nie przyznali się do winy.
- Pies tęsknił do właścicielki. A my nie mieliśmy pieniędzy (żeby - red.) się nim zajmować. Szukaliśmy pomocy w różnych instytucjach - przekonywała Sandra K.
Luna, dwunastoletnia suczka, należała do matki oskarżonej. W listopadzie ubiegłego roku właścicielka wyjechała z kraju i zwierzę przekazała córce. Na początku marca suczka została odebrana parze przez strażników miejskich, którzy zaalarmowali prokuraturę.
Śledczy w akcie oskarżenia podkreślają, że pies był skrajnie zaniedbany.
- Zwierzę było wychudzone i niezdolne do poruszania się o własnych siłach. Było pozbawione dostępu do wody i pokarmu. Na jednej z łap widoczny był stary, nieleczony uraz - podkreślał po zakończeniu śledztwa Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Zwierzę trafiło do kliniki weterynaryjnej, gdzie rozpoczęto intensywne leczenie. Prokurator informował, że - według lekarzy - zaniedbania mają charakter długotrwały.
Z wolnej stopy
Oskarżonym grozi do pięciu lat więzienia. Opiekunowie po przedstawieniu zarzutów trafili do aresztu. Początkowo sąd zgodził się na to, aby byli w nim przez trzy miesiące.
- Na mocy postanowienia sądu okręgowego okres stosowania aresztu skrócono o miesiąc i wdrożono policyjny dozór - informował prokurator Krzysztof Kopania.
Autor: bż/ks / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź