- Jestem po zawale, a zamiast skupiać się na powrocie do zdrowia, boję się zapalenia płuc - narzeka Mariola Mikołajczyk, pacjentka Centrum Kliniczno Dydaktycznego w Łodzi. Na oddziale kardiologii otwartego w tym roku szpitala było w poniedziałek 17 stopni Celsjusza. Na innych potrafi być jeszcze chłodniej. - Staramy się rozwiązać ten problem - mówią tvn24.pl przedstawiciele placówki.
Centrum Kliniczno Dydaktyczne to szpital - rekordzista. Jest jedną z największych placówek w Europie, oprócz tego może "pochwalić się", że jest najdłużej budowanym szpitalem w Polsce: prace rozpoczęły się za czasów Edwarda Gierka, a skończyły w tym roku.
Teraz złośliwi dokładają inny rekord i podkreślają, że łódzka placówka jest jedną z najzimniejszych. Na oddziale kardiologii było w poniedziałek ok. 17 stopni Celsjusza.
- To jest jakiś dramat. Pielęgniarki wydały nam dodatkowe, grube kołdry. Leżenie w szpitalu nie powinno chyba wiązać się z obawą, czy nie dostanie się zapalenia płuc? - pyta retorycznie Mariola Mikołajczyk, która do CKD trafiła w ubiegłym tygodniu.
"Potrafi być nawet 14 stopni"
Obok pani Marioli leży Irena Kubik. Z nią również rozmawiamy, kiedy ta leży na łóżku opatulona grubą kołdrą i kocem.
- Kaloryfery są odkręcone, a i tak są lodowate. To nie są warunki, w których powinni być leczeni ludzie - mówi pacjentka.
Jeden z lekarzy (nie chciał, żeby podawać jego dane) podkreśla w rozmowie z tvn24.pl, że problem "zimnych sal" dotyczy całego szpitala.
- Zdarzyło mi się pracować na oddziale, na którym temperatura spadła do 14 stopni - podkreśla lekarz.
Szukają rozwiązania
Jacek Dudek, rzecznik szpitala CKD informuje, że dyrekcja podjęła "stosowne decyzje", które mają podnieść temperaturę na oddziałach.
- Zwróciliśmy się już do firmy dostarczającej ciepło, żeby zwiększyła wydajność węzła zasilającego obiekt - mówi Dudek.
Rozmówca tvn24.pl tłumaczy, że jest to pierwszy sezon grzewczy w CKD, od kiedy pojawili się tu pacjenci.
- Mówimy o olbrzymim obiekcie, trudno "w ciemno" ocenić, jakie potrzeby może mieć szpital takich gabarytów - podkreśla.
Budowlana epopeja
Łódzki szpital przyjął pierwszych pacjentów w marcu tego roku. Powstawał rekordowo długo, bo przez przeciągające się prace nieustannie pojawiały się problemy z finansowaniem inwestycji. Wśród łodzian mówiło się nawet o "klątwie CKD".
Budowa szpitala ruszyła w 1975 roku i i miała to być wzorowa inwestycja w czasach PRL-u. Pierwszy duży przestój pojawił się już kilka lat po rozpoczęciu prac - w 1980 roku pieniądze na budowę trafiły do powstającego Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi.
Przez kolejne kilkanaście lat w obiekcie wykonywano niewiele prac. W latach 90. budowa CKD miała zostać zakończona. Niestety, firma, która miała się podjąć dokończenia budowy olbrzymiego szpitala, splajtowała. Tym samym rozpoczął się kolejny przestój. Na początku XXI wieku zdecydowano, że oddziały szpitalne powstaną tylko na siedmiu piętrach.
W 2008 roku prace przy szpitalu rozpoczęły się niemal na nowo bo to, co wybudowano do tej pory, trzeba było dostosować do wymogów unijnych. W marcu pojawiła się informacja, że nie ma pieniędzy na kontynuowanie inwestycji. Sytuację po wniosku Uniwersytetu Medycznego uratowała pomoc z Ministerstwa Zdrowia. Cała inwestycja kosztowała ponad miliard złotych.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie naKontakt24@tvn.pl.
Autor: bż//ec / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź