Mamy numery rejestracyjne pojazdu. Wiemy, że prawdopodobnie jechał nim mieszkaniec powiatu kutnowskiego - informuje policja. Pojazd to niebieskie bmw, którego kierowca na autostradzie A1 stwarzał zagrożenie dla innych. Jak widać na nagraniu, mężczyzna najpierw jechał bardzo blisko auta wracającej z wakacji pary, a później hamował tuż przed nim.
Para, która nagrała niebezpieczny incydent, wracała z wakacji w górach do Trójmiasta. Samochodem kierowała kobieta. - Jechaliśmy około 140 na godzinę. Prędkością autostradową. W pewnym momencie, w trakcie wyprzedzania auta z przyczepą, moja dziewczyna powiedziała mi, że ktoś siedzi jej na zderzaku - opowiadał nam mężczyzna. - Kilka metrów za nami jechał mężczyzna w bmw. Był tak blisko, że mogłem mu muchy na masce policzyć. Zdecydowałem się go nagrać - relacjonuje pan Patryk.
Niebezpieczne manewry
Najpierw zajechał drogę parze i gwałtownie zahamował i jechał prędkością poniżej 60 kilometrów na godzinę. Gdy pani Wioleta chciała go wyprzedzić, przyspieszał, nie pozwalając jej na to. - Krzyczał do nas "zjedź" - wspomina gdańszczanin. Potem kierowca bmw znów ich wyprzedził i wyhamował. Dawał im też znak sygnałami świetlnymi, by zatrzymali się na pasie awaryjnym, co na autostradzie jest niedozwolone. Pan Patryk cały czas uspokajał swoją partnerkę, a ta nie dała się sprowokować. Zapewniał ją też, że dobrze jedzie i radzi sobie ze stresem.
Policja: samochód został namierzony, wiemy, kto prawdopodobnie nim jechał
Po tym, jak o tej niebezpiecznej sytuacji napisały media, sprawą zajęła się policja, która namierzyła bmw. - Mamy numery rejestracyjne pojazdu. Wiemy, że prawdopodobnie jechał nim mieszkaniec powiatu kutnowskiego, chcemy, żeby stawił się na komendzie i złożył wyjaśnienia w tej sprawie - mówi młodszy aspirant Daria Olczyk z Komendy Powiatowej w Kutnie. Dodaje, że nie ma wątpliwości, że kierowca dokonał kilku wykroczeń na autostradzie A1. - My nie będziemy karać tego kierowcy, zrobi to sąd, który zdecyduje, za jakie konkretnie wykroczenia poniesie on konsekwencję - podkreśla policjantka.
- Zamierzamy też skontaktować się z autorami nagrania, chcemy poznać ich relację, ale też zobaczyć pełne nagranie tego zdarzenia. Wszystko wymaga szeregu czynności z naszej strony, żeby dokładnie wyjaśnić te sprawę - twierdzi Olczyk. Policjantka apeluje, żeby nie bać się i o każdym takim zdarzeniu informować służby. - My zawsze będziemy odpowiednio reagować na popełniane przez kierowców wykroczenia i wyciągać wobec nich konsekwencje - zapewnia.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Patryk z Gdańska