Pracownicy łódzkiego szpitala tymczasowego zorganizowanego w hali Expo zorientowali się, że jeden z pacjentów - 76-latek w ciężkim stanie - zniknął. Chorego mężczyznę znaleźli na pobliskim przystanku. O zdarzeniu, do którego doszło 11 kwietnia, przedstawiciele placówki nie zawiadomili odpowiednich służb. Teraz prokuratura wszczęła śledztwo.
O nagłym zniknięciu ciężko chorego pacjenta, który był poddawany tlenoterapii jako pierwsi poinformowali dziennikarze "Gazety Wyborczej”. Z przedstawionej przez nich wersji wynika, że personel placówki zwrócił uwagę na brak pacjenta 11 kwietnia. Poszukiwania chorego na terenie placówki nie przyniosły żadnego rezultatu.
Pracownicy tymczasowego szpitala w Łodzi zadzwonili na numer telefonu komórkowego pacjenta. Chory odebrał i poinformował, że znajduje się na pobliskim przystanku. Niedługo potem do szpitala przyprowadził chorego 76-latka jeden z lekarzy i towarzyszący mu żołnierz WOT.
Szpital początkowo dementował
Tymczasowy szpital w hali Expo jest formalnie kolejnym oddziałem szpitala zakaźnego imienia Biegańskiego. Poprosiliśmy placówkę o komentarz. Niestety, rzeczniczka szpitala poinformowała nas, że "ze względu na dobro sprawy" żadnego oficjalnego stanowiska nie będzie.
Wcześniej szpital - jak przekazuje "Gazeta Wyborcza" - dementował informacje o rzekomej ucieczce pacjenta z tymczasowego szpitala. Zmienił stanowisko dopiero wtedy, kiedy dziennikarze przesłali dyrekcji fragmenty dokumentacji medycznej pacjenta, w którym znajdują się informacje o zdarzeniu z 11 kwietnia. Wtedy placówka miała potwierdzić, że do samowolnego oddalenia się pacjenta faktycznie doszło.
Prokuratura wszczyna śledztwo
O zajściu policja dowiedziała się z doniesień medialnych.
- Nie mieliśmy wcześniej żadnego zgłoszenia w tej sprawie. Zebraliśmy materiały w związku z samodzielnym oddaleniem się pacjenta i jego powrotem do placówki. Całość ustaleń przekazaliśmy do prokuratury, która wszczęła w tej sprawie postępowanie – przekazuje młodszy inspektor Joanna Kącka z łódzkiej policji.
Mężczyzna, który miał uciec ze szpitala, był w stanie ciężkim, chwilę przed oddaleniem się z tymczasowej placówki był poddawany tlenoterapii.
Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury okręgowej przekazuje, że zostało już wszczęte śledztwo w sprawie możliwości popełnienia przestępstwa z artykułu 161 paragraf 3 Kodeksu karnego, czyli narażenia wielu osób na zarażenie chorobą zakaźną.
- Jest to czyn zagrożony karą pozbawienia wolności do lat dziesięciu. Na obecnym etapie staramy się odtworzyć przebieg zdarzenia – przekazuje prokurator.
Źródło: TVN24 Łódź, Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: Google Street View