Jedna grupa lekarzy i pielęgniarek pracująca w szpitalu im. Barlickiego w Łodzi nie wychodzi z domu, druga w każdej chwili może zostać zamknięta na tydzień na terenie placówki. - Wprowadziliśmy system rotacyjny, który ma sprawić, że koronawirus nie sparaliżuje naszej pracy w momencie największej próby - mówi dyrektor szpitala.
System pracy rotacyjnej funkcjonuje od poniedziałku.
- Podzieliliśmy nasz personel medyczny na dwa zespoły, które będą pracowały w systemie tydzień na tydzień. Czyli tydzień na terenie placówki i tydzień w domu - opowiada dr Sebastian Słomka, dyrektor ds. medycznych szpitala im. N. Barlickiego w Łodzi.
Kadra, która obecnie opiekuje się pacjentami - w drodze wyjątku - może jeszcze wracać po dyżurze do pracy. To ma się zmienić, kiedy tylko wzrośnie liczba zachorowań w Polsce.
- Spodziewamy się wzmożonej pracy już pod koniec tego tygodnia - mówi dr Słomka.
System rotacyjny ma sprawić, że kadra szpitalna ma być mniej narażona na zakażenie koronawirusem.
- Na terenie placówki obowiązują rygory sanitarne, które bardzo zmniejszają ryzyko przeniesienia się wirusa na lekarzy i inny personel medyczny. Odłączenie naszych pracowników od rodzin i całego i otoczenia stało się konieczne w obliczu zagrożenia - mówi dyrektor szpitala.
NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE O KORONAWIRUSIE. RAPORT TVN24.PL >>>
Po pracy do gabinetu. Albo hotelu
To, że kadra medyczna będzie na terenie placówki 24 godziny na dobę nie oznacza, że będzie cały czas pracować.
- To byłoby - po pierwsze - niewykonalne, po drugie - skrajnie niebezpieczne dla naszych pracowników i ich pacjentów. Po dyżurze pracownicy będą korzystać z pokojów lekarskich i pielęgniarskich. Do dyspozycji mamy też 20 pokojów w hotelu akademickim przylegającym do szpitala - informuje dr Słomka.
W czasie, kiedy jedna grupa będzie w pracy, druga na swoją kolej ma oczekiwać w domu. W warunkach kwarantanny.
- Muszą być w gotowości do podjęcia pracy za swoich kolegów. Szpital musi funkcjonować cały czas - tłumaczy dyrektor.
Nowatorski plan
Prof. Piotr Kuna jest koordynatorem oddziału chorób wewnętrznych, astmy i alergii w łódzkim szpitalu. Opowiada, że na jego oddziale pracuje zespół medyczny, który łącznie liczy 25 osób.
- Drugie tyle czeka w domu. Nad tym nowatorskim rozwiązaniem pracowaliśmy wspólnie, przedstawialiśmy różne pomysły. Uważam, że doszliśmy do dobrego konsensusu - mówi prof. Kuna.
Z kolei dr Słomka dodaje, że wśród pracowników nie było głosów sprzeciwu przed odcięciem od rodzin na cały tydzień.
- Żyjemy w momencie ważnej próby systemu zdrowia i dla wszystkich naszych zespołów jest to oczywiste. Musimy zrobić wszystko, żeby ten wielki egzamin zdać - kończy rozmówca tvn24.pl.
Autorka/Autor: bż/gp
Źródło: TVN 24 Łódź