Do niedawna wielkim nieobecnym w tej sprawie był Grzegorz Łuczak. Teraz do grona osób ściganych listem gończym po kradzieży 8 milionów złotych dołączyli dwaj skazani niedawno mężczyźni - Adam K. i Dariusz D. Pierwszy miał przygotować plan przestępstwa, a drugi pomóc w jego realizacji. Mieli trafić za kratki, ale wyparowali.
Za kradzieżą, do której doszło w lipcu 2015 roku miało stać pięć osób: Krzysztof W. (fałszywy konwojent), trzech twórców planu (Marek K., Adam K. i Grzegorz Łuczak) oraz zwerbowany do pomocy Dariusz D. Wszyscy - za wyjątkiem Łuczaka - usłyszeli już surowe, nieprawomocne wyroki. 14 lipca sąd zadecydował, że wszyscy mają znaleźć się za kratkami.
Adam K. i Dariusz D. odpowiadali z wolnej stopy. Do teraz nie trafili do aresztu. Obaj nie stawili się na odczytaniu wyroku i tylko dlatego nie trafili za kratki. Bo sąd po uzasadnieniu wyroku nakazał ich aresztowanie. Funkcjonariusze policji do dzisiaj nie namierzyli ich miejsca pobytu.
Dzisiaj łódzki sąd okręgowy zgodził się na listy gończe za Adamem K. i Dariuszem D. Listy wyda policja.
Bez śladu
Adam K. został nieprawomocnie skazany na 6 lat i 2 miesiące więzienia. Dariusz D. ma spędzić za kratkami o dwa miesiące mniej. Mężczyźni mieli - w ramach dozoru policyjnego - co tydzień pojawiać się na komendzie. Obaj już tego nie robią. Dariusz D. był widziany po raz ostatni tydzień przed wyrokiem. Adam K. stawił się z kolei w tygodniu, w którym zapadł wyrok.
Na liście osób poszukiwanych w tej sprawie jest też Grzegorz Łuczak. Zdaniem prokuratury, był on jednym z głównych twórców planu skoku. Ślad po nim zaginął we wrześniu 2015 roku. W drugą rocznicę przestępstwa, 10 lipca 2017 roku, jedna z rozgłośni radiowych opublikowała wywiad z kimś, kto przedstawia się jako Grzegorz Łuczak.
- Jego zatrzymanie to kwestia kilku tygodni - mówią nieoficjalnie funkcjonariusze. Akta Grzegorza Łuczaka zostały wyłączone do odrębnego postępowania.
"Bulwersująca decyzja śledczych"
Ze wszystkich osób, które miały związek z kradzieżą 8 milionów złotych za kratkami znajdują się obecnie Krzysztof W. i Marek K. Ten pierwszy ma za kratkami spędzić 8 lat i 2 miesiące, drugi 7 lat. W areszcie śledczym siedzą od momentu zatrzymania w 2016 roku. Prokuratura chciała dla nich aresztu, bo Krzysztof W. zmienił po przestępstwie wygląd (czyli według prokuratury próbował zmylić wymiar sprawiedliwości), a Marek K. nie przebywał w miejscu zamieszkania.
Prokurator Łukasz Biela podkreśla, że względem Adama K. nie było przesłanek do ich aresztowania w czasie procesu.
- Ten mężczyzna nie ukrywał się, został zatrzymany w miejscu zamieszkania. Współpracował z wymiarem sprawiedliwości i stawiał się na każde wezwanie sądu i prokuratora. Nie znam innego procesu w sprawie przywłaszczenia mienia, żeby ktoś w takiej sytuacji procesowej był aresztowany - podkreśla prokurator Biela.
Podobnie argumentuje też fakt braku aresztu dla Dariusza D.
- To bulwersująca decyzja. Prokuratura nie tylko pozwoliła tym przestępcom chodzić wolno, ale dała też im szansę na uniknięcie odpowiedzialności - krytykuje Jarosław Kur, właściciel okradzionej firmy ochroniarskiej Servo.
Z blisko 8 mln złotych, organom ścigania udało się zabezpieczyć ok. 300 tys. złotych. Nie wiadomo, gdzie jest reszta skradzionej gotówki.
Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź