Przez lata miał gwałcić dwie córki; jedna z nich, po sześciu latach gehenny, popełniła samobójstwo. Sprawa wyszła na jaw po latach, kiedy Robert I. zaczął molestować najmłodsze dziecko - pięcioletniego syna. Łodzianin dziś usłyszał wyrok - 11,5 roku za kratkami.
Przed wejściem na salę rozpraw Robert I. dumnie patrzył na swoją niedawną żonę i matkę trojga dzieci. Wyszedł kręcąc z niedowierzaniem głową. Bo łódzki sąd skazał go w poniedziałek na 11,5 roku więzienia.
Sędzia uznała, że 52-letni łodzianin jest winny krzywdzenia trójki swoich dzieci: Asia, Zuzanna i Paweł mieli być przez lata molestowani i zmuszani do kazirodczego seksu.
Zuzanna ma dziś 21-lat, ośmioletni Paweł chodzi do szkoły podstawowej. Asia miałaby 22, ale jako trzynastolatka popełniła samobójstwo. Wtedy nikt nie wiedział, dlaczego. Nie zostawiła listu pożegnalnego, nie mówiła o problemach przyjaciołom. "Zgon był nagły, jego tło jest niejasne".
Skazany w poniedziałek mężczyzna przez pięć lat nie będzie mógł się zbliżać do syna, żony ani córki. Ma też zapłacić ponad 45 tys. złotych nawiązki.
Wyrok jest nieprawomocny.
"Zbliżony do oczekiwań"
52-latkowi, za pedofilię, kazirodztwo, molestowanie i gwałt groził do 15 lat więzienia. Mężczyzna nie przyznaje się do winy.
- Domagaliśmy się karu trzynastu lat pozbawienia wolności - informuje Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Dodaje, że śledczy nie podjęli jeszcze decyzji czy będą odwoływać się od wyroku. Na pisemne uzasadnienie wyroku czekają też obrońcy Roberta I.
Wieloletni koszmar
Robert I. został uznany za winnego przestępstw, które odbywały się w dwóch okresach. Pierwszy tyczy się lat 2001-2007. W tym okresie Robert I. miał gwałcić dwie swoje córki. Drugi tyczy się roku 2013. Śledczy zgromadzili dowody na to, że ojciec dopuszczał się przemocy seksualnej wobec córki i syna. Do dramatu miało dochodzić zarówno w Łodzi, jak i na terenie woj. pomorskiego.
O koszmarze rozgrywającym się w jednym z łódzkich domów nie wiedział nikt, oprócz oprawcy i jego ofiar. Rodzina I. nigdy nie korzystała z pomocy społecznej, żaden z jej członków nie miał konfliktów z prawem. Wszystko jednak zmieniło się w 2014 roku, kiedy o dramacie rozgrywającym się w rodzinie miała dowiedzieć się żona 52-latka. Kobieta odkryła, że jej mąż skrzywdził Pawełka podczas pobytu nad morzem. I, jaki dramat przeżywała Zuzia. Bożena I. poprosiła o pomoc jedną z fundacji, a ta przekazała sprawę prokuraturze.
"Uchodził za perfekcyjnego ojca"
Śledztwo było prowadzone w tajemnicy przed opinią publiczną. Dla dobra ofiar, redakcja tvn24.pl zdecydowała się zmienić wszystkie imiona osób, które przeżyły horror.
- Staram się na niego patrzeć jak na człowieka chorego. Chociaż nie ukrywam, ze jest w tym też sporo obrzydzenia - przyznała przed salą rozpraw Bożena I.
Tłumaczyła, że wiele lat temu z radością patrzyła na to, jak bardzo chce on opiekować się dziećmi.
- Kiedyś uchodził za perfekcyjnego ojca. Uwielbiał opiekować się dziećmi. Nikt nie spodziewałby się, że robi to z pobudek seksualnych - przyznaje.
Autor: bż/sk / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź