Policja w Łodzi zatrzymała rodziców 3-miesięcznej dziewczynki. Dziecko mogło być ofiarą przemocy. - Służby zostały zaalarmowane dzięki pielęgniarce, której chciało się zweryfikować informacje o tym, że dziewczynka mogła być bita przez opiekunów. Dzięki jej czujności być może uniknęliśmy kolejnej tragedii - mówią prokuratorzy.
Łódź od środy żyje koszmarem 4-letniej Oliwii, która najpierw była brutalnie bita przez dłuższy czas, a w miniony wtorek została zakatowana przez 33-letniego partnera matki. Wszystko wskazuje na to, że w tym samym czasie doszło do kolejnego dramatu dziecka. Tym razem 3-miesięcznego.
- Do pielęgniarki środowiskowej dotarła informacja, że w mieszkaniu 25-letniej kobiety i jej 34-letniego partnera może dochodzić do przemocy nad dzieckiem - mówi Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Pielęgniarka poleciła rodzicom, aby pojawili się w przychodni przy ul. Piotrkowskiej w Łodzi. Podczas wizyty lekarz stwierdził, że dziecko ma siniaki na całym ciele. Ich spostrzeżenia niedługo potem podzielili lekarze z Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki.
- Policja zatrzymała rodziców dziecka - mówi Kopania.
Czekając na obdukcję
Para trafiła do policyjnej izby zatrzymań. Ich córka zostanie przebadana przez biegłego z zakresu medycyny sądowej. Ma on stwierdzić, jak powstały obrażenia na ciele dziecka.
- Nasze dalsze kroki w tej sprawie uzależniamy od wniosków biegłego - mówi Kopania.
Podkreśla przy tym, że czujność pielęgniarki mogła uratować zdrowie, a nawet życie niemowlęcia.
- Wielu tragedii można by było uniknąć, gdyby osoby postronne byłyby tak czujne na krzywdę innych - komentuje prokurator.
Śledczy przeprowadzili już wywiad środowiskowy wśród sąsiadów zatrzymanej pary.
- Otrzymaliśmy informacje, że w mieszkaniu dochodziło do awantur. Osoby postronne słyszały też płacz dziecka, który mógł być spowodowany przemocą ze strony dorosłych - kończy prokurator.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock