W Brzezinach (województwo łódzkie) obowiązuje nie tylko wysoki cennik pogrzebu, ale i "lojalka" do podpisania przez bliskich zmarłej osoby. Opłaty na miejscowym cmentarzu to palący temat od dawna. Ludzie zaczęli oddawać sprawy do sądu, posypały się ugody i zwroty kosztów pochówku, sprawie ma przyjrzeć się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Po śmierci bliskiej osoby załatwienie każdej drobnej formalności związanej z pochówkiem wydaje się niewyobrażalnym wręcz wysiłkiem. Jeszcze większym, gdy płaci się tyle, co mieszkańcy Brzezin - na jedynym cmentarzu w mieście, należącym do Archidiecezji Łódzkiej.
- Moi rodzice odkładali właśnie na tą tak zwaną czarną godzinę. I powiem tak: no nie wystarczyło, nie wystarczyło tych pieniążków. No i ten ostatni wdowi grosz, wdowi grosz wyszarpała nam archidiecezja - powiedziała jedna z mieszkanek Brzezin.
Ostatnim życzeniem ojca naszej rozmówczyni, który zmarł miesiąc temu, był pochówek w grobie murowanym. By je zrealizować, w kancelarii cmentarza w Brzezinach rodzina zapłaciła za dodatek zimowy, odpady powstałe przy ceremonii pogrzebowej, wynajęcie kaplicy, plac, wykopanie grobu i przygotowanie piwnicy do pogrzebu. Poza tym cztery tysiące złotych kosztowało obłożenie piwnicy betonowymi płytami i wycięcie korzeni w dole. Za 700 złotych służby cmentarne przekopały znalezione tam szczątki dwóch osób, a 850 złotych kosztował ksiądz, kościelny i organista. To koszt 10 650 złotych - i to bez opłat dla domu pogrzebowego.
Ale to nie wszystko.
"Lojalka" do podpisania w archidiecezji
- Zaraz po śmierci taty w połowie stycznia, żeby dostać pozwolenie na wykopanie piwnicy, moja mama musiała udać się do Łodzi do archidiecezji po pozwolenie na wykopanie tej piwnicy. Dopiero zaczęto ją kopać po przywiezieniu pozwolenia - powiedziała mieszkanka Brzezin.
By uzyskać pozwolenie na grób murowany, wdowa musiała zrobić jeszcze coś: podpisać dokument, który jej córka nazywa dziś po prostu "lojalką".
Mieszkanka Brzezin pytana, co jest w tym piśmie, odpowiedziała: "Ja oświadczam, że zostałam poinformowana o kosztach pochówku w grobie murowanym. W pełni akceptuję kwoty ustalone w cenniku za pogrzeb w grobie murowanym i nie będę rościć pretensji co do opłat wniesionych w kancelarii cmentarza".
Pozwy sądowe, ugody i zwrot części pieniędzy
O wysokich cenach na brzezińskim cmentarzu po raz pierwszy informowaliśmy cztery lata temu. To wtedy Sławomir Pawlik, zdruzgotany opłatami za grób swojego ojca, założył grupę "STOP cmentarnemu wyzyskowi" i zaczął apelować do arcybiskupa Grzegorza Rysia o obniżenie cen. Zamiast tego archidiecezja zaczęła podsuwać żałobnikom zobowiązanie, że w przyszłości nie będą rościć pretensji co do opłat.
- Wymyślono ten dokument, żeby zniechęcić ludzi do występowania na drogę sądową, bo wiadomo, tych pozwów troszeczkę jest i archidiecezja ugodą, bo ugodą, ale jednak musi zwracać określoną kwotę - mówił Pawlik.
Jak powiedział mecenas Sebastian Głogowski z Kancelarii Głogowski & Majewski Adwokaci zajmujący się pro bono pozwami wnoszonymi przez żałobników z Brzezin, wszystkie sprawy przeciwko Archidiecezji Łódzkiej, które do tej pory zostały skierowane do sądu, zakończyły się ugodą, czyli zwrotem około 80 procent kwoty, którą mieszkańcy rościli od Kościoła.
- Roszczenie opiera się głównie na instytucji wyzysku, czyli dochodzeniu kwoty zdecydowanie zawyżonej za wykopanie grobu, gdzie cena rynkowa jest zdecydowanie niższa. Jeśli chodzi o ilość, to myślę, że jest to już kilkanaście spraw - wyjaśnił prawnik.
UOKiK włącza się do sprawy
Archidiecezja Łódzka, którą redakcja magazynu "Polska i Świat" prosiła o wypowiedź przed kamerą, wysłała link do oświadczenia z grudnia. "Tylko rodziny podejmujące decyzję o zorganizowaniu pochówku swoich bliskich w grobie murowanym przeznaczonym do pochowania więcej niż jednej osoby (...) podpisują (...) oświadczenie, że są poinformowane i świadome wysokości opłat wynikających z cennika cmentarza" - brzmi fragment oświadczenia Kurii Metropolitalnej Łódzkiej z 21 grudnia 2022 roku.
Oświadczenie, które w chwili żałoby daje do podpisania Kuria Łódzka, będzie analizował Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Już dziś prawnicy podkreślają, że taki dokument nie ma mocy prawnej, a ci, którzy go podpiszą, mogą walczyć w sądzie o zwrot części kosztów.
- Mamy przepisy w Kodeksie cywilnym, które chronią przed wyzyskiem osobę, która znajduje się w trudnym położeniu. Mamy nawet przepisy w Kodeksie karnym, jest przestępstwo polegające na stosowaniu wyzysku - powiedział adwokat Krzysztof Witek z Kancelarii Traple Konarski Podrecki i Wspólnicy.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24